MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kosina oglądana z pociągu

WANDA MOŁOŃ
Nie zabiegają o rozgłos, malują z wewnętrznej potrzeby, rzeźbią, piszą do szuflady. Większość ma za sobą czas zawodowej aktywności, więc spotykają się w Amatorskim Klubie Plastycznym Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie na profesjonalnych wykładach o sztuce, wyjeżdżają na plenery, wystawiają swoje prace, oceniają, podpatrują, szukając własnego miejsca w twórczości nieprofesjonalnej.

Wspierani przez WDK i motywowani przez opiekującą się grupą Krystynę Niebudek, plastyczkę i instruktorkę WDK, oddają się różnorakim poszukiwaniom wzbogacając - jak powiedział Przemysław Pokrywka - swój wewnętrzny świat oraz artystyczne doznania. Wystawy są dla klubowiczów konfrontacją, oglądaniem prac w przestrzeni, dostrzeganiem w pełnym świetle błędów i zalet. Na grudniowej wystawie opatrzonej tytułem "Podsumowania" pokazali najnowsze prace. Przyciągały uwagę popielatoróżowe olejne kompozycje Renaty Dietrich, mikrobiologa z wykształcenia, rzadko pojawiającej się na klubowych spotkaniach. Wprawdzie z Jarosławia trochę za daleko, lecz od kilku lat trzyma się rzeszowskiej grupy.

Dywanik za obraz

Malowanie Renaty Dietrich zrodziły banalne początki.
- Otrzymałam blejtram od koleżanki proszącej o przygotowanie obrazu na konkurs służby zdrowia. Namalowałam pejzaż po sianokosach oglądany z pociągu jadącego przez Kosinę. Przyznano mi wówczas pierwszą nagrodę nie dlatego, że praca znakomita, lecz mało było startujących. Pokpiwa z siebie zachowując przytomny dystans do własnych poszukiwań twórczych.
- W nagrodę otrzymałam śliczny dywanik cepeliowski, więc teraz przystępuję do wszystkich konkursów poddając się ocenie.
Z zarozumiałości? - Nie, to nie zarozumiałość, bo jak się przyglądam wcześniejszym pracom, ze zdziwieniem stwierdzam, że nie są najlepsze. Kilka obrazów sprzedałam, niektóre chciałabym wycofać a dać inne. Moim zdaniem znacznie lepsze.
Nie maluje w depresji ani smutku, ponieważ traumatyczne przeżycia rodzinne czy osobiste zamykają ją na tworzenie. Dlatego w jej obrazach nie ma ludzkich dramatów a jest dużo refleksji i romantyzmu. Maluje w szarościach, granatach, bieli, przekładając na płótna zachwycenie przyrodą, zwłaszcza ukochanymi rozległymi równinami, pagórkami i koronkowością nagich drzew. Polskie krajobrazy jawią się u niej srebrzysto pastelowe, beżowe, z szachownicą pól.
- Chyba jeszcze nie potrafię oddawać urody bezlistnych drzew - mówi, dodając, że góry też lubi, lecz one zamykają przestrzeń, a ona należy to klaustrofobików.

Biologia i sztuka

Zastanawia się niekiedy, co właściwie jest jej powołaniem - biologia czy malarstwo? Maluje z pasją, wykorzystując każdą chwilę. Przyznaje, że z dziwnego tylko przypadku nie wybrała plastycznej edukacji, która drzemała w niej od dziecka. Przed laty, w małym miasteczku jakim był Jarosław, uważano, że kształcący się plastycznie przypominają dziwolągi, bo co to za nauka?
- Byłam grzeczną dziewczynką - i za taką chciałam uchodzić - więc zrezygnowałam z tego, ku czemu najwyraźniej miałam predyspozycje.
Na co dzień zajmuje się badaniem grzybic dermatologicznych. Prowadzi prywatne laboratorium w Jarosławiu. Mówi, że "konające, bo takie czasy, że co małe ma umrzeć". Tylko na pięć lat zdradziła Jarosław dla nauczania w szkole w Rybniku. - Bocian zawsze wraca do gniazda, ja też.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24