- Debiut ze Startem Lublin, po 3 latach przerwy, okazał się chyba najlepszym meczem w historii twoich występów w Krośnie?
- Trudno powiedzieć, bo nie pamiętam wszystkich meczów z sezonu 2008/2009. Na pewno był jednym z lepszych, ale nie indywidualna postawa jest najważniejsza, a zwycięstwo. Przywiązywaliśmy dużą uwagę do tego spotkania i pokonanie lublinian może oznaczać moment zwrotny dla MOSiR-u.
- Żeby tak się stało musi w większym stopniu wesprzeć cię zespół.
- Mamy zawodników, którzy potrafią grać w kosza, co potwierdzali na I-ligowych, a nawet ekstraklasowych parkietach. W potyczce ze Startem wychodziła nam obrona. Oczywiście zdarzały się błędy, ale nie wynikały z braku umiejętności, a bardziej z nieporozumień. Jest kilku nowych zawodników, dlatego zespół musi się poznać i zgrać. Powinno to szybko nastąpić, tym bardziej, że mamy tygodniową przerwę w rozgrywkach. Czas działa na naszą korzyść.
- W meczu ze Startem imponowałeś skutecznością. 31 punktów zrobiło wrażenie zwłaszcza, że w sezonie 2008/2009 nie notowałeś takich zdobyczy.
- Rzucałem na kosz rywali aż 20 razy. Wcześniej zdarzały mi się pojedyncze mecze z takim dorobkiem, ale najważniejsze, by gra w ataku rozłożyła się na cały zespół. Wówczas nasze szanse na wygrywanie nieporównywalnie wzrosną.
- Sezon 2008/2009 był dla MOSiR-u udany, a mimo to odszedłeś z klubu. Dlaczego?
- Chciałem być bliżej rodziny na Śląsku i to był główny powód przejścia do wówczas I-ligowego Big Stara Tychy.
- Wiodło ci się tam?
- Okazało się, że decyzja o wyjeździe z Krosna nie była dobra. Tyski klub borykał się z problemami organizacyjnymi, a zaległości wobec koszykarzy były na tyle duże, że zakładaliśmy sprawy sądowe.
- Mimo kłopotów zdołałeś utrzymać formę skoro chciał cię ŁKS Łódź?
- Po moim przyjściu do Łodzi na sezon 2010/2011 mówiło się po cichu o awansie do ekstraklasy, ale słabszy początek i 5 porażek skomplikowały trochę plany. Ostatecznie awansowaliśmy do play-offów, w których udowodniliśmy, że rozgrywki na tym etapie rządzą się swoimi prawami.
- Wystawiliście w nich swoich kibiców na ciężką próbę.
- W I rundzie przegraliśmy 2 pierwsze mecze ze Sportino Inowrocław, a w półfinałach tak samo rozpoczęliśmy rywalizację z Dąbrową. Później wygrywaliśmy 3 kolejne spotkania.
- Po awansie przedłużono ci kontrakt, stąd wnioskować należy, że należałeś do czołówki drużyny.
- Bardzo się cieszyłem, że zostałem w ŁKS-ie. Przede mną był pierwszy sezon w ekstraklasie i chciałem spróbować sił na najwyższym szczeblu.
- I jakie wrażenia?
- W ekstraklasie gra się zupełnie inaczej. W całym meczu musisz być w pełni skoncentrowanym, nie możesz popełniać błędów, bo każdy zostanie od razu wykorzystany przez przeciwnika, trudniej zdobywać punkty. Grałem na pozycji 4, bo na 5 wyglądałem jak junior.
- W trakcie rozgrywek przeszedłeś z ekstraklasy do dolnych rejonów I ligi. Nie szkoda ci trochę odejścia z ŁKS-u?
- Nie traktuję tego jako degradacji, czy zesłania. Miałem propozycje z klubów, które bić się będą o awans do ekstraklasy, ale wybrałem Krosno. Mam sentyment do tego klubu, solidnego organizacyjnie i wartościowego sportowo. MOSiR nie zasługuje na miejsce, które teraz zajmuje. Mam nadzieję, że niedługo to udowodnimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?