AZS pewnie zaksięgował dwa duże punkty, a pewne problemy miał tylko w I połowie (w II kwarcie z 30:20, zrobiło się 30;28), ale zdążył jeszcze przed duża przerwa wypracowac konkretna przewagę. Po 30 minutach było już 61:41 i stało sie jasne , że "akademiczki" po raz drugiw sezonie pokonaja KS Piaseczno (pierwsza wygrana nasz team odniósł w Pucharze Polski).
Gospodynie, poza I kwartą, grały nierówno, nie wykorzystywały przewagi pod koszami, często przegrywały walkę na bronionej tablicy. Szczęśliwie koszykarki z Piaseczna nie umiały wykorzystać takiej sytuacji. W kwarcie nr 4 obie strony licytowały się już w ilości i różnorodności popełnianych błędów. W AZS-ie tradycyjnie grę ciągnęła Edyta Czerwonka, ale oprócz asyst, nazbierała też niemało strat. Z zawodniczek, które zwykle są na drugim planie ambitnie i skutecznie poczynała sobie Urszula Rosochacka (13 pkt. do przerwy).
- Mecz rozstrzygnęliśmy w trzceiej kwarcie, ale gdy na boisku pojawiło się więcej rezerwowych, za dużo było bałaganu w grze. Kuleje dogranie do centerek, przez co nie wykorzystaliśmy odpowiednio przewagi centymetrów - oceniał Grzegorz Wiśniowski, coach AZS-u.
- Brakowało nam kilku ważnych zawodniczek, co nie zmienia faktu, że zagraliśmy źle, chyba najsłabiej w sezonie - dodał Teodor Mołlow, trener KS.
Więcej o meczu w poniedziałkowym stadionie.