Koszykówka I liga mężczyzn: Sokół Łańcut przegrał z Zastalem

Z pretendentem do awansu Sokół rozegrał zacięty, niezły mecz. Łańcucianie wychodzili ze skóry, aby wygrać, bo nie mogą być pewni gry w play-offach. Nasz zespół przez większość spotkania był na minusie, ale kilka razy zdawał się o krok od doścignięcia rywala. Do odwrócenia losów spotkania nie doszło głównie przez to, że super dzień miał Marcin Flieger.

Obrońca Zastalu trafiał jak natchniony zza linii 6,25. Kilka razy piłka po jego rzutach wpadała do kosza w ostatniej sekundzie akcji. Tak było w przedostatnie minucie. Sokół po wolnym Wojciech Pisarczyka zbliżył się do przeciwnika na 3 punkty (74:77). Po serii podań Flieger został wyprowadzony na czystą pozycję i trafił do kosza równo z syreną. Kiedy po chwili nie chybił Marcin Chodkiewicz los Sokoła był przesądzony.

Temperaturę w hali podnosili sędziowie (w efekcie "dacha" zarobił Dariusz Kaszowski, coach Sokoła). Szczególnie niektóre decyzje (albo brak reakcji na wydarzenia boiskowe) pana Adama Krasuskiego wydawały się dziwne.

SOKÓŁ ŁAŃCUT - ZASTAL ZIELONA GÓRA 76:86 (18:21, 16:22, 24:20, 18:23)
SOKÓŁ: Fortuna 11 (2x3, 4 prz.), Pisarczyk 10, Chromicz 10 (2x3, 10 zb.), Dubiel 12 (1x3), Glapiński 15 (2x3, 4 as.) oraz Strzelecki 0, Nitsche 11 (2x3), Sowa 7, Szurlej 0.
ZASTAL: Raczyński 5 (1x3), Chodkiewicz 12 (2x3, 4 prz.), Flieger 30 (7x3, 4 as., 4 prz.), Kukiełka 7 (1x3), Jarmakowicz 11 oraz Kalinowski 3 (1x3, 5 as.), Wojdyła 10 (2x3, 8 zb.), Rajewicz 8, Kus 0, Busz 0.
WIDZÓW 500.

Szersza relacja z wypowiedziami w poniedziałkowym stadionie.