Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kowalczyk: Chcę wrócić do formy sprzed dwóch lat

Tomasz Dębek, AIP24.pl
- Starty w maratonach pomogą mi w przygotowaniach do igrzysk w Pjongczangu i mistrzostw świata w Lahti - zapowiada Justyna Kowalczyk przed inauguracją narciarskiego Pucharu Świata.

Już 27 listopada w Kuusamo rozpocznie się sezon Pucharu Świata, tydzień później w Livigno pierwsze zawody maratonów Ski Clas-sics, w których startuje Pani nowa drużyna, Team Santander, z którą w piątek podpisała Pani kontrakt. Jakie stawia sobie Pani cele przed nadchodzącym sezonem?
Najważniejszy jest dla mnie powrót przynajmniej na poziom, który prezentowałam dwa lata temu. Skupię się przede wszystkim na startach stylem klasycznym. Priorytetem wciąż będą Puchar Świata i Tour de Ski. Ale dzięki maratonom będę w stanie lepiej przygotować się do startu na igrzyskach w Pjongczangu w 2018 r. oraz mistrzostw świata w Lahti rok wcześniej. Na pewno nie będę ich traktowała po macoszemu. Można powiedzieć, że ten rodzaj wysiłku jest moją nową sportową miłością. Mam nadzieję, że uda mi się pogodzić wszystko jak najlepiej.

Na co mogą liczyć Pani kibice?
Na początek muszę wystartować w Kuusamo, żeby dowiedzieć się, jak wygląda moja forma. Wtedy będziemy dostosowywać do niej odpowiednie starty. Ze strony teamu mam wolną rękę, maratony nie zabiorą mi możliwości startów w zawodach, w których chcę wziąć udział. Jeśli okaże się, że moja forma jest bardzo wysoka i będę mogła powalczyć w Pucharze Świata, zrobię to.

Układ biegów w rozpoczynającej sezon Ruka Triple jest dla mnie najlepszy z możliwych. Bardzo lubię trasy w Kuusamo. To jeden z momentów w sezonie, w którym chciałabym być w najwyższej formie. Z tym, że już po igrzyskach w Soczi mówiłam, że Kryształowa Kula najprawdopodobniej nigdy już nie będzie w moim zasięgu. Nie wycofuję się z tych słów. Moim jedynym celem na nadchodzący sezon będzie powrót do bardzo dobrych wyników w stylu klasycznym, na to liczę.

Jak wyglądały Pani przygotowania do sezonu?
Zaczęłam je już na początku maja po zabiegu artroskopii kolana. Nie było więc lekko. Wykonałam sto procent obciążeń treningowych założonych przez trenera. Zdarzały się przeciążenia czy kontuzje, ale jestem zadowolona z pracy, którą wykonałam. Zobaczymy, jak ciało 32-letniej biegaczki na to zareaguje.

Jak reaguje w tym momencie?
Jestem przemęczona, to normalne na tym etapie przygotowań. W najbliższych dniach trener kazał mi się aktywnie relaksować. Zobaczymy, co przyniesie sezon.

Z upływem lat przygotowania stają się dla Pani bardziej męczące niż wcześniej?
Przy ciężkich przygotowaniach zawsze są jakieś trudności. Teraz są one po prostu inne niż kiedyś. Trener czasem śmieje się ze mnie, że jestem starą babcią. Jestem bardzo zadowolona z tego, że dobrze przepracowałam okres od maja. Nie wiem, jakie będą tego wyniki. Ale na pewno mogę startować z czystym sumieniem.

Mimo zmęczenia wydaje się Pani optymistycznie nastawiona.
Tak, mam w sobie dużo optymizmu. Problemy piętrzyły się przede mną z miesiąca na miesiąc, a jednak udało się wszystko poukładać. Przepracowałam okres przygotowawczy zgodnie z planem, udało mi się pozyskać świetnego sponsora i dołączyć do znakomitego zespołu. Dawno nie byłam w tak komfortowej sytuacji. Trener jest zadowolony, ja i piesek Marian uśmiechnięci. Nic, tylko się z tego cieszyć.

W związku z dołączeniem Pani do Teamu Santander obowiązki trenera Aleksandra Wierietielnego w jakiś sposób się zmienią?
Trener dalej będzie decydował, jak i gdzie będę się przygotowywać. Bardzo cieszy go, że wróciłam do biegania całym sercem. Bardzo chcę odnaleźć się w maratonach, on to rozumie i będzie mnie wspierał. Uwielbia swoją pracę, byłby gotów wykonywać ją nie tylko do igrzysk w Pjongczangu, ale nawet Chinach w 2022. Ma więcej energii niż ja i mój pies Marian razem wzięci. (śmiech) Zarówno ja, jak i trener odzyskaliśmy dużo siebie. Nasza współpraca jest zupełnie inna niż w poprzednim sezonie.

Wiadomo już, ile czasu będzie Pani spędzać na przygotowaniach z Teamem Santander, a ile z Teamem Justyny Kowalczyk?
Nic nie jest jeszcze dokładnie określone. Do tej pory najważniejsze były przygotowania do Pucharu Świata. Na razie podpisałam kontrakt tylko z bankiem Santander, a strategie treningowe z norweską drużyną będziemy opracowywać na podstawie kalendarza startowego na przyszłe sezony.

Co zmieni dołączenie przez Panią do Teamu Santander?
Wczoraj poznałam Nilsa Mariusa Otterstada, menedżera drużyny, i od tej pory uśmiech nie schodzi mi z twarzy. A podobno jest najbardziej poważny z nich wszystkich. Myślę, że ze strony nowego zespołu dostanę świetne wsparcie. Panuje tam większy luz niż w narciarskim cyrku. Na pewno mi się to przyda. Poza tym nie będę już miała takiego ciężaru na barkach. Nawet jeśli nie będę miała swojego dnia, dobrze pójdzie moim kolegom z drużyny. W Pucharze Świata dobre wyniki reprezentacji Polski zależą tylko ode mnie.

Wygląda na to, że będzie Pani jedyną Polką startującą w cyklu Pucharu Świata. To trochę deprymujące?
Z tego co słyszałam tak będzie, kilka dziewczyn mogłoby wystartować, ale nie zostaną powołane. Co ja mogę z tym zrobić? Chyba tylko wciąż być na topie i promować naszą dyscyplinę. Czasem wbić jakąś szpilkę. Ale nic więcej. Od tego są działacze i trenerzy. Denerwuję się widząc, jak to się wszystko układa. Słucham wytłumaczeń, że w zeszłym roku żadna juniorka nie pojechała na mistrzostwa świata, bo były za słabe. Ale dlaczego tak się stało? W tej kwestii nic się nie zmienia. Od wiosny pracę zaczął Janusz Krężelok, może teraz coś ruszy. Chociaż on też raczej zajmuje się męską kadrą. Sytuacja nie jest dobra, ale na mnie nie będzie to miało żadnego wpływu.

Jaka przyszłość czeka biegi narciarskie w Polsce?
Nie chciałabym kreślić jakichś czarnych scenariuszy. Jest na to zbyt miły dzień. Zobaczymy, jak będzie. Trzymam kciuki za polskie biegi. Kiedy tylko będę mogła im pomagać, z pewnością to zrobię.

A jak według Pani będzie wyglądał ten sezon? Pani skupia się na klasyku, Marit Bjoergen wróci dopiero po urodzeniu dziecka...
Sport nie lubi pustki, na pewno będą emocje. Trudno ocenić, kto będzie walczyć o czołowe miejsca. Nie wiemy, jak przygotowane są zawodniczki. Patrząc na wyniki poprzedniego sezonu, walka powinna rozstrzygnąć się pomiędzy Heidi Weng a Therese Johaug. Ale to było 10 miesięcy temu, wiele mogło się przez ten czas zmienić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24