Starosta Jan Juszczak przyznaje, że przejęcie krośnieńskiego PKS to była trudna decyzja. Był też moment zawahania - ale ostatecznie samorząd zdecydował, że jako nowy właściciel podejmie ryzyko ratowania firmy. Firmy, która jeszcze cztery lata temu funkcjonowała całkiem dobrze, a teraz zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do granicy upadłości.
Na decyzji zaważyło porozumienie załogi z zarządem spółki, m.in. w kwestii redukcji zatrudnienie, co daje szanse na restrukturyzację przedsiębiorstwa.
Już wiadomo, że krośnieński PKS będzie potrzebował nowego, dobrego menedżera. Obecny prezes zarządu, którego kadencja kończy się w czerwcu, nie jest zainteresowany dalszym kierowaniem spółką.
- Musimy zwołać walne zgromadzenie wspólników, najpierw jednak musimy mieć pełną wiedzę o kondycji spółki - mówi starosta. - Czekamy na sprawozdanie finansowe za 2010 rok. Jak się okazało w ministerstwie, dokument nie mógł być nam przekazany razem z umową o przejęciu udziałów, ale dopiero w późniejszym terminie.
- Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest trudna - mówi Jan Juszczak. - Nie spodziewam się cudu. Będziemy uzdrawiać firmę małymi krokami. Z jednej strony trzeba szukać nowych źródeł przychodów, z drugiej - obniżać koszty. Oszczędności nie będą polegać tylko na zwolnieniach, choć one muszą być. Zarabiać spółka może nie tylko na przewozach. Są też inne pomysły, ale nie chciałbym wchodzić w rolę prezesa. To będzie jego zadanie. My jako właściciel liczymy na to, że zarząd będzie z nami rozmawiał o swoich działaniach.
Krośnieński PKS to czwarta skomunalizowana firma na Podkarpaciu. Wcześniej PKS na swoim terenie przejęli starostowie w Stalowej Woli i Jarosławiu. W Rzeszowie PKS prowadzi związek gmin powiatu.
- Przejęcie PKS nie było naszym obowiązkiem - podkreśla Jan Pelczar z zarządu powiatu krośnieńskiego. - Jednak czujemy się odpowiedzialni za tę firmę, za 300 osób, które tam pracuje i za zapewnienie komunikacji mieszkańcom naszego powiatu.
- Jest wiele miejscowości, gdzie nie opłaca się jeździć prywatnym przewoźnikom. Nie opłaca się im także jeździć w niedzielę czy sobotę. A PKS to robi - podkreśla Juszczak.
Skomunalizowanie firmy ucieszyło załogę.
- To kończy długi okres wyczekiwania i niepewności - mówi Eugeniusz Szczambura, kierowca, przewodniczący zakładowej "S". - Nasza spółka ma duży potencjał. Marnowała go nie tylko pasywność ze strony zarządu. Przy tak galopujących cenach paliwa wszystkie firmy przewozowe popadły w kłopoty.
Pracownicy czuli się odpowiedzialni za firmę.
- Od 6 lat nie mieliśmy podwyżek, bo trzeba było wymieniać autobusy na nowe. Zatrudnienie też zmalało, o kilkadziesiąt osób - dodaje Szczambura.
Nowy właściciel nie kryje, że nieuchronne są kolejne zwolnienia, by PKS wyprowadzić na prostą. Porozumienie ze związkami zawodowymi zakłada redukcję o 50 etatów.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- 66 lat i odstawia takie rzeczy! Ostrowskiej pozazdrości niejedna nastolatka [ZDJĘCIA]
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć