Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystian Wieczorek: daję z siebie wszystko

Róża Adamcio
Krystian Wieczorek
Krystian Wieczorek Oko Cyklopa
Rozmowa z aktorem Krystianem Wieczorkiem, znanym szerokiej widowni z seriali "M jak miłość". "Czas honoru" i "Dom nad rozlewiskiem".

35-letni Krystian Wieczorek - ku swojemu wielkiemu zdziwieniu - wygrał plebiscyt fanów "M jak miłość" na najpopularniejszego aktora tego serialu. Jako gestapowiec Martin Halbe z "Czasu honoru" jest postrachem cichociemnych, a jednocześnie co rusz zakochuje się w kolejnych pięknościach. W "Miłości nad rozlewiskiem" grany przez niego Sławek Maj poprowadzi do ołtarza Paulę (Anna Czartoryska).

- Co czeka Andrzeja Budzyńskiego w nowym sezonie sagi rodu Mostowiaków?

- Po pierwsze, chciałbym podkreślić, że od września serial "M jak miłość" będzie emitowany trzy razy w tygodniu, a to oznacza więcej pracy dla nas - aktorów, z czego się bardzo cieszę.

A co spotka Budzyńskiego? Sam chciałbym to wiedzieć! Mogę jednak zdradzić, że przed przerwą wakacyjną nagrywałem sceny świadczące o tym, że mój bohater zaprowadzi Martę Wojciechowską (Dominka Ostałowska) przed ołtarz. Ale… Scenarzyści oczywiście mocno pokomplikowali sprawy, aby nie było tak pięknie i prosto oraz by napompować suspens do granic możliwości. Tym sposobem sędzia Wojciechowska i mecenas Budzyński będą napotykać na różne przeszkody uniemożliwiające im zawarcie związku małżeńskiego.

Co jeszcze z nowości - mam wrażenie, że Budzyński się poprawi. To znaczy, że stanie się nieco lepszym człowiekiem, niż był wcześniej.

- Zauważasz różnicę w graniu dobrych lub złych postaci?

- Nie. Do każdej roli trzeba podchodzić poważnie i dawać z siebie wszystko. Liczy się jedynie to, jak napisano daną postać, z jakim materiałem ma się do czynienia.

- Wielu aktorów uważa, że ciekawiej gra się czarne charaktery…

- A ja mam inne zdanie na ten temat. Nie podchodzę do moich postaci w sposób czarno-biały.

- W rankingu przeprowadzonym wśród internautów byłeś najbardziej pożądanym aktorem na tegorocznym zlocie fanów "M jak miłość" w Gdyni. Spodziewałeś się tego?

- Byłem kompletnie zaskoczony tym faktem. Oczywiście to bardzo miłe widzieć, że widz cię lubi.
Zastanawiałem się, dlaczego akurat ja zyskałem największą liczbę głosów, skoro mój bohater do najprzyjemniejszych osób w serialu nie należy. Wydaje mi się, że dużą rolę odegrały tutaj inne produkcje, w których biorę udział. Moja twarz nie jest chyba utożsamiana tylko z jedną postacią.

- Faktycznie - coraz więcej Ciebie w telewizji. Czy propozycje pracy same się pojawiają, czy musisz pomagać losowi?

- Czasami pomagam. Choć - jak większość aktorów - nienawidzę castingów, biorę w nich udział, bo one pobudzają do działania i nie pozwalają popadać w stagnację. A nawet jeśli zostanę zaproszony na zdjęcia próbne, pomagam losowi na tyle, na ile pozwala mój talent. I to wszystko. Nic więcej nie mogę zrobić. Bo tak naprawdę niewiele zależy ode mnie w zawodzie.

- Niektórzy aktorzy uważają za frustrujące to, że nie mają wpływu na swój los. A Ty?

- Mnie to nie frustruje, bo wiem, na czym polega show-biznes.

- Czyli potrafisz pogodzić się z porażką, gdy nie dostajesz roli, o którą walczyłeś w castingu?

- Potrafię. Inne zachowanie nie miałoby sensu. Ja zawsze daję z siebie wszystko, dlatego nie mogę sobie niczego zarzucić. Jeśli komuś się nie spodobałem, to znaczy, że mieliśmy inne wizje na dany temat. Poza tym produkuje się ostatnio tak dużo, że jak nie ten projekt, to następny. Życie toczy się przecież dalej!

- Wracając do projektów, w których od września pojawisz się na srebrnym ekranie - po raz trzeci wcielisz się w Martina Halbe w "Czasie honoru". Dobrze czujesz się w jego skórze?

- Bardzo dobrze. Dlatego szkoda, że prawdopodobnie zginie w ostatnim odcinku serialu. Dlaczego prawdopodobnie? Bo będzie uczestnikiem zbiorowego zamachu, w wyniku którego śmierć poniesie wiele osób. Kto przeżyje i czy przeżyje - zależy od paru decyzji montażystów. Być może Halbe wróci, aby nadal być postrachem i zakochiwać się w kolejnych pięknościach (śmiech)?

- Co zamierzasz robić po zakończeniu zdjęć do "Czasu honoru"?

- Bardzo prawdopodobne, że wyklarują się u mnie nowe projekty, ale póki nie podpiszę umowy, nie będę o nich mówił.

- To wynik bycia przesądnym?

- Nie. Po prostu wielokrotnie przekonywałem się o tym, że nie należy chwalić się zawczasu. Zdarzało się, że już miałem dostać rolę, a ostatecznie lądowała ona w rękach innej osoby.

Ale za to mogę swobodnie opowiadać o jeszcze jednym projekcie, w którym biorę udział - do końca września mam zdjęcia planie serialu "Miłość nad rozlewiskiem", gdzie gram Sławka, właściciela tartaku i hodowcę strusi. Reżyser Adek Drabiński zdradza mi od czasu do czasu różne niusy dotyczące tej postaci, stąd wiem, że dużo się u niej podzieje w drugiej transzy. Ponoć w życiu Sławka pojawi się Paula, grana przez Anię Czartoryską, którą zaprowadzi przed ołtarz! Nie znam więcej szczegółów, bo scenarzyści równolegle do zdjęć dopisują kolejne wątki.

- Czy fakt, że "Miłość nad rozlewiskiem" kręcona jest na Mazurach, wpływa na jakość, styl czy komfort pracy?

- Oczywiście, że czuć dużą różnicę. Robienie produkcji w takich okolicznościach przyrody, z jakimi mamy do czynienia na Pojezierzu Mazurskim, to wielkie szczęście dla jej twórców. Bo obok planu są na przykład kajaki, które same się proszą o to, aby do nich wsiąść, oraz jeziora zachęcające do kąpieli. Z powodzeniem można połączyć przyjemne z pożytecznym. Nawet czekanie na swoją kolej, by wejść na plan i zagrać nie jest tutaj tak uciążliwe. Ostatnio umilałem sobie czas zrywaniem poziomek. Pół ekipy poszła w moje ślady.

Cieszę się z pracy na Mazurach jeszcze z jednego powodu - mam doskonałą okazję, aby poznać te tereny. Moja dotychczasowa wiedza ograniczała się do znajomości miejscowości obleganych przez tłumy turystów w stylu Mikołajek. A przecież oprócz nich można tu znaleźć urokliwe, ciche, spokojne i zapewniające intymność miejsca. Nie mówiąc już o cenach - Mazury są na każdą kieszeń.

- Z tego, co mówisz, wynika, że preferujesz aktywny sposób spędzania wolnego czasu.

- Jak najbardziej. Lubię wysiłek, dlatego już nie mogę się doczekać, aby - gdy tylko będę miał luźniej na planie - popływać kajakiem. Planuję nawet kupno własnego. W Gdańsku mieszkam nad rzeką. Kilka podejść poruszania się po niej kajakiem zrobiłem i stwierdzam, że zabawa jest przednia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24