Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Pacuła z Tuczemp zbudował sobie parostatek

Kamil Jaworski
Kamil Jaworski
Krzysztof Pacuła z Tuczemp zaprojektował i zbudował łódź, która jest napędzana oryginalnym kotłem parowym

- Lubię wędkować. Czasami jest tutaj problem z miejscem do łowienia, więc wpadłem na pomysł, żeby zrobić własną łódź, taki domek na wodzie - opowiada pan Krzysztof.

Wspólnie z Markiem Brzyskim doszli do wniosku, że można przecież biwakować na wodzie, kiedy jest problem z miejscem na brzegu.

Konstrukcja łodzi jest całkowicie oryginalna

Pan Krzysztof przystąpił do realizacji pomysłu i narysował projekt. Razem z kolegą, który jest cieślą, zabrali się do budowy.

Łódź wykonana w 90 procentach z drewna jodłowego waży ok. 5,5 tony. Z pełnym wyposażeniem nawet ok. 6 ton. Jak na taką masę jest bardzo stabilna. Nie było nawet potrzeby wyposażać jej w tzw. miecz, jak w jachtach. A większych fal i tak na zalewie ZEK w Radymnie, gdzie nią pływa, nie ma. Jej budowa, od wymyślenia do zakończenia pracy, trwała ok. 2,5 roku.

Łódka ma prawie 9 metrów długości i ponad 4 metry szerokości. W pomieszczeniu na pokładzie znajduje się pełne wyposażenie do spędzania wolnego czasu. Na dachu zamontowano panel słoneczny, dzięki któremu wytwarzany jest prąd.

- Moja łódź jest przystosowana do wędkowania. Nie osiąga zawrotnych prędkości, ale w każde miejsce na tym zalewie mogę się przemieścić w niedługim czasie. Jest zarejestrowana jako łódź wędkarska. Może na niej przebywać nie więcej niż 10 osób. Jest wyposażona w dwa silniki. Elektryczny, który energię czerpie ze słońca i oprócz tego w nietypowy, unikalny silnik parowy - mówi pan Krzysztof.

Para buch i łódka płynie

To m.in. właśnie ten wyjątkowy kocioł parowy sprawia, że łódź pana Krzysztofa jest całkowicie niepowtarzalna i wyjątkowa. Właściciel opowiada, że pomysł na konstrukcję takiego kotła i silnika przyszedł mu do głowy także ze względu na synów, których chciał zainteresować tym tematem.

Tłumaczy, że jest to konstrukcja rodem sprzed 150 lat. Głównym konstruktorem parowego kotła i silnika, który napędza jego łódź, jest Zbigniew Ziemborak z Tuczemp.

- Żeby odpalić napęd, potrzeba ok. pół godziny. Muszę zwracać uwagę na wszystkie zegary, żeby nie przekroczyć odpowiedniej temperatury. Kocioł po użyciu musi być wygaszony. Trzeba tego bardzo pilnować. Nie można go zostawić bez obsługi. Trwa to od 3 do 4 godzin. Na 1 godzinę pływania potrzeba od 80 do 100 kg węgla - opowiada Krzysztof Pacuła.

Łódź pana Krzysztofa jest zacumowana na brzegu zalewu w Radymnie. Stała się sporą atrakcją. Wiele osób zatrzymuje się i robi fotki, nucąc przebój Krzysztofa Krawczyka „Parostatkiem w długi rejs”. Trudno się dziwić, bo podobnej łódki w Polsce nie znajdziemy.


**ZOBACZ TEŻ: Plażowicze nad zalewem w Radymnie

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24