Kuba wygrał w rzeszowskiej Ósemce

Kuba ostatnio trenuje raczej sporadycznie. W pierwszym turnieju amatora nie grał.

- Przeczytałem jednak relację z tych zawodów, zobaczyłem, że pojawiło się wielu starych znajomych i postanowiłem zajrzeć do Ósemki. Na jakiś dobry wynik nie liczyłem, bo przecież ostatnio potrenuję najwyżej godzinkę na tydzień. O dziwo poszło jednak całkiem fajnie - mówi bohater dnia, który cała zabawę rozpoczął jednak od porażki 2:4 z Tomaszem Sadlikiem.

- Tomek grał praktycznie bezbłędnie. Trzy partie skończył z kija. Mnie się udała taka jedna i jedna z podejścia - komentuje Jakub, który przed meczami na lewej stronie drabinki turniejowej pograł chwilę z Bartoszem Bielcem. - Okazało się, że to dobry pomysł, bo poczułem, że bile nie najgorzej mnie słuchają.

I rzeczywiście, Kuba ogrywał kolejnych rywali bez większych problemów; Janusza Stawarza 4:1, Sebastiana Ziębę 4:0, Łukasza Zabłockiego 4:0, w ćwierćfinale Krzysztofa Śliwińskiego 4:2,aw półfinale Tomasza Sadlika 4:1.

Szymon Sadlik lewej strony uniknął; na dzień dobry znalazł sposób na Sebastian Hołówkę (4:2), a potem pokonał 4:1 Michała Solińskiego, 4:3 Łukasza Zabłockiego, w ćwierćfinale 4:1 Mirosława Dąbrowskiego i w półfinale także 4:1 Mariusza Kołakowskiego.
Finał zapowiadał się na zacięty. I rzeczywiście stał na wysokim poziomie, jednak na Kubę nie było siły. Pokonał starszego z braci Sadlików 4:1.

- Szymek grał całkiem dobrze, ale mnie forma wciąż dopisywała i udało się wygrać dość pewnie - komentuje Jakub, który nie obiecuje, że pojawi się w kolejnych zawodach, ale też nie wyklucza tego. - Wiadomo, że priorytetem są rodzinne tematy, ale jak się uda poukładać pewne sprawy, to możliwe, że pojawię się na kolejnych amatorach. Gdybym zajął wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej, to nie wykluczam też, że nie pojechałbym na ogólnopolski finał do Łodzi - wyjaśnia Jakub.

W II turnieju Amator Challenge rywalizowało w sumie 21 zawodników.