Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulisy zwolnienia trenera koszykarzy MOSiR-u Krosno

Tomasz Ryzner
Ryszard Żmuda uważa, że nie zasłużył na zwolnienie z MOSiR-u.
Ryszard Żmuda uważa, że nie zasłużył na zwolnienie z MOSiR-u.
- Jestem ofiarą nienawiści ze strony Andrzeja Florka, wiceprezesa klubu - mówi Ryszard Żmuda, były już trener MOSiR-u Krosno. - Rozstaliśmy, bo trener nie przygotował drużyny do sezonu i szafował zdrowiem koszykarzy - ripostuje działacz MOSiR-u.

Żmuda został zwolniony po środowej porażce w Lublinie. Uważa, że nie zasłużył na to.

- Mieliśmy ciężki terminarz, a bilans 1-3 miało jeszcze 5 innych drużyn. Nie chodzi mi jednak tylko o zwolnienie, ale jego formę. Zostałem powiadomiony o tym SMS-em, co świadczy o braku klasy.

Żmuda pierwszy raz na dywanik trafił już po 1 kolejce i wysokiej przegranej ze Spójnią.

- Pan Florek w mało wybredny sposób wysuwał wobec mnie szereg pretensji - mówi były coach MOSiR-u.

- Nie był to żaden dywanik. Chciałem pomóc trenerowi, podyskutować. Widziałem, że mocno przeżył przegraną. Krytyka? Mam do niej prawo, ale że żadnej napastliwości z mojej strony nie było.

Po przegranej w Lublinie wiceprezes w słowach jednak już nie przebierał. Żmuda udostępnił treść SMS-a, który otrzymał od pracodawcy: "Gdzie jest ten słynny warsztat, pana Ryszarda Żmudy. Poszedł się je..ć. Życie jest sprawiedliwe, natychmiast ukarze bufonów i dyletantów koszykówki"

- Poniosło mnie, użyłem brzydkiego słowa - mówi wiceprezes MOSiR-u. - Moja reakcja była konsekwencją zachowania trenera po wygranej ze Startem Gdynia, gdy stwierdził, że wygrał jego warsztat. To arogancja, tym bardziej, że po przegranych winni są wszyscy, tylko nie trener. Zawsze możemy dyskutować, kto zawiódł bardziej, kto mniej, ale nie może być tak, że wygrywa trener, a przegrywa drużyna. Nigdy wcześniej nie pozwoliłem sobie na tak mocne słowa, ale myślę, że w sumie trener zasłużył na nie.
Szefowie MOSiR-u zapewniają, że po meczu w Lublinie nikt jeszcze nie chciał zwalniać Żmudy. Miał poprowadzić zespół przeciw MKS-owi Dąbrowa i spotkać się z działaczami we wtorek. W czwartek sytuacja uległa jednak zmianie. Poszło o Kamila Kameckiego, który wskutek urazu otrzymał zalecenie odpuszczenia treningu.

- Trener chciał jednak pokazać, kto tu rządzi i kazał zawodnikowi trenować, co groziło pogłębieniem kontuzji. Nie mogliśmy na to spokojnie patrzeć - uważa Florek.

Wersja Żmudy jest inna.

- Nie miałem zamiaru szafować zdrowiem Kamila. Poprosiłem tylko, by poćwiczył rzuty spod kosza, bo w Lublinie sporo ich spudłował. Powiedziałem, porzucaj sobie, a jak poczujesz ból, odpocznij. O treningu nie było mowy. Potem usłyszałem, że z mojej strony dochodziło do aktów zemsty na zawodnikach. Absurd.

Wypadki potoczyły się już szybko. Florek zebrał w czwartek zarząd i nastąpiło głosowanie nad odwołaniem trenera. Sześć osób głosowało za, Janusz Walciszewski, prezes klubu, się wstrzymał (głosował telefonicznie), jedna osoba była nieobecna. Po wszystkim Żmuda otrzymał SMS-a, że przestaje być trenerem MOSiR-u i w piątek otrzyma wypowiedzenie.

- Zaproponowaliśmy trenerowi także honorowe rozwiązanie, to znaczy złożenie rezygnacji - dodaje Florek
Żmuda uważa, że tak naprawdę został zwolniony jednoosobowo.

- Pan Florek ma na moim punkcie obsesję i dopiął swego. Swój udział w sprawie miało jego bożyszcze, czyli Piotr Pluta. Kapitan drużyny nadawał na mnie do działaczy. Już podczas przedsezonowego turnieju w Lublinie prosiłem go, by mi nie rozwalał zespołu, dał popracować. Obiecał to, ale długo nie wytrzymał. Sterował drużyną. Jedynie Makander, Ustarbowski i Baran mieli odwagę mieć swoje zdanie. Reszta jest pod wpływem kapitana. Ten w czwartek demonstracyjnie mnie lekceważył, puszczał balony z gumy, gdy rozmawiałem z zespołem.

- Kapitan ma prawo do dyskusji z trenerem, a gumę żuje co drugi koszykarz i nikomu to nie przeszkadza. Jeśli Piotrek zachowywał się źle, mógł zostać ukarany. Mamy w klubie regulamin. Jednak trener nigdy nie informował o żadnych problemach z koszykarzem - informuje Florek.

Tarnowski szkoleniowiec w piątek pojawił się w klubie.

- Chciałem przekazać drużynie DVD z meczu Dąbrowy. Poza tym dmuchałem na zimne. Wypowiedzenia w ręku nie miałem i nie zdziwiłbym się, gdyby pan Florek wykorzystał moją nieobecność i wysunął kolejne zarzuty. Gdy przyjechałem do klubu wypowiedzenie nie tyle mi wręczył, ile rzucił przed nos.
Co na to wiceprezes MOSiR-u.

- Wypowiedzenie wysłałem listem poleconym. Trener dostał sygnał, by nie przyjeżdżał na trening. Chcieliśmy, żeby zawodnicy mieli czyste głowy przed meczem, nie oglądali trenera rozdzierającego szaty. Jednak mieliśmy w zanadrzu pisemne wypowiedzenie i okazało się, że się przydało. Nie rzucałem nim, ale położyłem na stole i wyszedłem, o co poprosił mnie prezes Walciszewski. To on wręczył pismo trenerowi.

Żmuda nie pożegnał się z zawodnikami.

- Zostali schowani przede mną do szatni przez pana Florka, który przesunął trening z 16 na 17. Żeby mi dopiec usłyszałem, że drużyna na wieść o zwolnieniu odetchnęła z ulgą.

Prezes klubu przekonuje, że nikt nie bronił Żmudzie dostępu do koszykarzy.

- W czasie naszej rozmowy zawodnicy weszli do szatni. Trener mógł się z nimi pożegnać, ale zrezygnował z tego. Był wzburzony, ale naszą rozmowa była kulturalna i tak też się pożegnaliśmy. Dlaczego wstrzymałem się od głosowania za zwolnieniem. Po prostu nie byłem do końca do tego przekonany i postąpiłem zgodnie z sumieniem. Trener na pewno nie chciał źle, ale taki to zawód. Nie idzie, zarząd ma prawo do decyzji - dodał Walciszewski.
- Prezes Walciszewski ma klasę. Ale to nie on nakręcił nagonkę na mnie. Zwolnili panowie Florek i Pluta. Nie było to trudne, bo latem dano mi do podpisania umowę niegwarantowaną, która można zerwać bez wypowiedzenia. - dodał były coach krośnian.

- Fakt, w II lidze trener miał lepsze warunki, mógł być raczej pewny pracy do końca sezonu - mówi Florek. - Jednak w I lidze nigdy z nami nie pracował. Podpisał umowę zlecenie, która podlegała możliwości natychmiastowego rozwiązania. W 90 procentach tak wyglądają umowy w klubach. Gwarancje dotyczą nielicznych przypadków.

Co dalej? MOSiR szuka trenera. Zespół w przegranym meczu z MKS-em Dąbrowa poprowadził Tomasz Nowakowski do spółki z Piotrem Pluta (Nowakowski nie ma uprawnień I-ligowych). Na liście potencjalnych kandydatów do pracy w Krośnie wymienia się m. in. Tomasza Służałka, który na Podkarpaciu znany jest głównie z tego, że doprowadził Polonię Przemyśl do wicemistrzostwa Polski (1995).

Wkrótce rozmowa z Piotrem Plutą, kapitanem MOSiR-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24