Łańcut > Gdzie te drabinki i zjeżdżalnie

- Jedynym atrakcyjnym miejscem w Łańcucie, gdzie mogę zabrać moje dzieci, jest park. Tylko, że tam można tylko spacerować - mówi Anna Niemas, mama dwójki dzieci, która mieszka niedaleko Łańcuta.

Z takiego dobrodziejstwa, jakim są huśtawki czy zjeżdżalnie w Łańcucie mogą korzystać tylko przedszkolaki. Inne dzieci nie mają takiej możliwości. Choć zdarza się, że rodzice potrafią przejść przez siatkę, żeby ich dzieci mogły się pobawić.

Została samotna piaskownica

Jeszcze niedawno w centrum Łańcuta był Ogródek Jordanowski. Przed laty przyciągał dzieci, ale później straszył już tylko zdewastowanymi elementami, rozbitymi butelkami, wysoka trawą. Teraz po ogródku została zarośnięta trawą piaskownica.

- Według mnie w każdym mieście powinien być, chociaż jeden plac zabaw z prawdziwego zdarzenia. Łańcut może wziąć przykład z Jasła, gdzie jest rewelacyjny, nowoczesny plac z drewnianymi drabinkami, siatkami do wspinania się - mówi pani Anna.

Burmistrz Łańcuta przyznaje, że w centrum rzeczywiście nie ma placów zabaw. Są na osiedlach: na Braci Śniadeckich, Zielonej, a także przy przedszkolach.

- Nowego placu nie da się zrobić z dnia na dzień - mówi burmistrz Stanisław Gwizdak. - Poza tym jest to związane ze sporymi kosztami, a w tegorocznym budżecie nie ma na to pieniędzy.

Burmistrz zapewnia, że w następnym roku sytuacja się zmieni i powstanie miejsce zabaw dla dzieci. Jednym z pomysłów jest zlokalizowanie go obok MDK-u.

Może pomogą radni

Po naszej interwencji sprawa obiecała zająć się Anna Skóra przewodnicząca komisji spraw społecznych Rady Miasta.

- Docierają do nas sygnały, że brakuje placów zabaw. Na najbliższym zebraniu komisji, w przyszłym tygodniu będziemy o tym rozmawiać. Postaramy się, aby powstał jeszcze w tym roku. Może zaczniemy od czegoś mniejszego, ale oczywiście z atestami. Jeśli pieniędzy nie wystarczy to kolejne elementy pojawią się w nowym roku.