Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Laura Łącz: mój mąż mówił, że w Rzeszowie żyją zupełnie inni ludzie

Marcin Kalita
Urodziła się 25 października 1954 w Warszawie. Jest córką aktorów Haliny Dunajskiej i Mariana Łącza. Była żoną Krzysztofa Chamca, z którym ma syna Andrzeja. Absolwentka warszawskiej PWST oraz filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. W latach 1977-2000 związana była ze stołecznym Teatrem Polskim. Znana z takich filmów i seriali jak: "Kwiat paproci”, "Polskie drogi”, "Układ krążenia”, "07 zgłoś się”, "Filip z konopi”, "Kamienne tablice”, "Na dobre i na złe”, "Kryminalni” czy "Niania”. Od 10 lat wciela się w postać Gabrieli Wilczyńskiej w "Klanie”. Jest także autorką książek dla dzieci i młodzieży.
Urodziła się 25 października 1954 w Warszawie. Jest córką aktorów Haliny Dunajskiej i Mariana Łącza. Była żoną Krzysztofa Chamca, z którym ma syna Andrzeja. Absolwentka warszawskiej PWST oraz filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. W latach 1977-2000 związana była ze stołecznym Teatrem Polskim. Znana z takich filmów i seriali jak: "Kwiat paproci”, "Polskie drogi”, "Układ krążenia”, "07 zgłoś się”, "Filip z konopi”, "Kamienne tablice”, "Na dobre i na złe”, "Kryminalni” czy "Niania”. Od 10 lat wciela się w postać Gabrieli Wilczyńskiej w "Klanie”. Jest także autorką książek dla dzieci i młodzieży. Archiwum artystki
Rozmowa z LAURĄ ŁĄCZ, aktorką i pisarką.

O tym, dlaczego od pewnego czasu stroni od dziennikarzy, co jej mąż myślał o Rzeszowie i jak poradziła sobie z jego śmiercią, a także czy nie nudzi jej rola w znanym serialu, opowiada Laura Łącz, aktorka i pisarka.

- Od jakiegoś czasu stroni pani od udzielania wywiadów.

- To prawda. W rozmowach z dziennikarzami często pojawiają się zdania wyrwane z kontekstu, później trafiają one do Internetu, nierzadko do portali plotkarskich i są komentowane często w nieprzyjemny sposób, dlatego wolę nie kusić losu. A i bez tego znajduję wszelkie rewelacje na własny temat.

- Z taką dokładnością śledzi pani Internet?

- Od rana do późnego wieczora. Pierwsze co robię, gdy wstanę, to czytam w nim wszelkie wiadomości, a ostatnią rzeczą, jaką robię przed snem, to zamykam komputer!

- Dlaczego zgodziła się pani na wizytę Nowin?

- Ten tytuł jest mi szczególnie znany. Teraz z pewnością częściej będę zaglądała na jego portal internetowy. Sam Rzeszów jest mi o tyle bliski, że pochodził z niego mój ojciec Marian Łącz, a mąż Krzysztof Chamiec w rzeszowskim teatrze zagrał swoją ostatnią rolę sceniczną. I to właśnie on, choć był osobą bardzo powściągliwą i krytyczną w stosunku do ludzi, po dłuższym pobycie w Rzeszowie stwierdził, że w tym mieście mieszkają inni ludzie. Oczywiście lepsi. Podkreślił nawet, a zjeździł niemal wszystkie zakątki Polski, że nigdzie indziej nie ma tak miłych, serdecznych i kulturalnych ludzi jak w Rzeszowie. Mnie też wydaje się, że to wyjątkowe miasto. Dlatego do Nowin wywiadu udzielam z przyjemnością.

- Jednak rzadko bywa pani w naszym mieście!

- Niestety. Ale tylko z jednego powodu. Ja po prostu nie lubię podróżować. I gdyby nie to, że co roku jeżdżę do Juraty, bo znając moje przyzwyczajenia, pokój rezerwowany jest tam dla mnie niemal automatycznie, pewnie w ogóle nie ruszałabym się z domu. Nawet w okresie małżeństwa, Krzysztof, który żył dla podróży i zwiedzania, zawsze jeździł sam. Nigdy nie bawiło mnie łażenie w trampkach z plecakiem. Nie lubię tego i już (śmiech).

- Między panią a mężem była spora różnica wieku, bo aż 25 lat!

- Nie zawsze podobali mi się starsi panowie. Teraz na przykład zwracam uwagę na młodszych mężczyzn (uśmiech). Pierwszy raz wyszłam za mąż, mając 18 lat. Zakochałam się w chłopaku dwa lata starszym. Grał na flecie na Starówce. Uciekł z domu i w ten sposób zarabiał na życie. Była z niego na tyle zdolna bestia, że po śmierci Klenczona dołączył do Czerwonych Gitar. Nazywał się Dominik Kuta, ale w zespole obrał pseudonim Dominik Konrad. Grywał także z Marylą Rodowicz. Byliśmy razem dziesięć lat. Nigdy się nie wyprę tego uczucia, bo było ogromne i wspaniałe. I gdyby nie jego bardzo swobodny tryb życia, a na mojej drodze nie stanął Krzysztof, pewnie bylibyśmy małżeństwem o wiele dłużej. Później ta fascynacja przeniosła się na Chamca, z którym spędziłam z kolei blisko 20 lat. Obydwa te związki były naprawdę wspaniałe i, jak pan widzi, wiek partnera nie miał nic do rzeczy.

- Pani rodzice nie akceptowali ani jednego, ani drugiego małżeństwa.

- Przy pierwszym byli do tego stopnia załamani, że nawet nie przyszli na ślub własnej córki. Ojciec zrozpaczony pił sam, bo jego ukochana i jedyna Laura wychodzi za jakiegoś hippisa szarpidruta. Przy ślubie z Krzysztofem, gdyby wtedy były te wszystkie kolorowe pisemka i Internet, byłaby zadyma na całą Polskę. W środowisku i tak była.

- Czy mąż i pani rodzice mieli typowe relacje jak zięć z teściami?

- Z ojcem Krzysztof z czasem się zakumplował. Z moją mamą ciężko było i jest się zaprzyjaźnić, bo jest ona typem zdystansowanej damy. I ten dystans zawsze dało się odczuć.

- Jak poradziła sobie pani z odejściem męża?

- Natychmiast rzuciłam się w wir pracy. I nie dla pieniędzy. Zdawałam sobie sprawę, że to będzie dla mnie jedyna terapia. Przede wszystkim na złamane serce. Po kilku dniach, jeszcze przed pogrzebem Krzysztofa, prowadziłam duży koncert z Lucjanem Kydryńskim.

- Wierzy pani w to, że przeżyje jeszcze wielką miłość, czy patrzy pani na facetów przez pryzmat Chamca?

- Nie, nie patrzę, choć mogłabym powiedzieć, że każdy z nich to przy nim cienki Bolek (śmiech). Ale odpowiem panu szczerze, że chciałabym się jeszcze zakochać. Myślę, że do tego dojrzałam.

- Macie państwo wspólnego syna. Dziś Andrzej jest 22-letnim mężczyzną i coraz bardziej przypomina swego ojca.

- To prawda. Szczególnie w charakterze (śmiech).

- Syn odziedziczył zainteresowania po sławnych dziadkach i rodzicach?

- Od dziecka wszyscy go pytali, czy chce być aktorem. Uwielbiał niektóre role. Przepadał za Kmicicem w wykonaniu Daniela Olbrychskiego. Zresztą imię otrzymał właśnie po bohaterze Sienkiewicza. Myślał w pewnym momencie o aktorstwie, ale on nigdy nie miał "parcia na szkło". A ponieważ ma 190 cm wzrostu i jest bardzo fotogeniczny, wszyscy namawiali go na modeling. Ale jego to zupełnie nie interesuje. I o dziwo nie ma jakiegoś wielkiego talentu. Może ujawni się on dopiero w następnym pokoleniu?

- Od jakiegoś czasu zajęła się pani także pisaniem książek dla dzieci. Do czego to było pani potrzebne?

- Zupełnie do niczego. Przez dłuższy okres nawet w ogóle nie chciałam mieć dzieci. Powiem szczerze, że specjalnie za nimi nie przepadałam. W końcu na specjalne zamówienie napisałam słuchowisko radiowe dla dzieci, które bardzo się spodobało. Powstały kolejne. Z czasem zaczęłam pisywać do pism dziecięcych i podręczników. W końcu powstały całe książki z myślą o najmłodszych. Mam nawet stałe fanki, do których zalicza się także Helenka, córka państwa Englertów. Powoli świadomie zaczynam się wycofywać z twórczości dla dzieci.

- Czemu? Przecież może pani pisać z myślą o własnych wnukach.

- (śmiech)!!! Słowo "wnuk" mi jeszcze długo przez myśl nie przejdzie. Do niedawna wolałam pytania "czy Andrzej będzie miał siostrzyczkę lub braciszka".

- Od lat wciela się pani w postać Gabrieli Wilczyńskiej w "Klanie". Jeszcze to pani nie nudzi?

- Absolutnie. Może dlatego, że nie mam zdjęć codziennie. W końcu nie należę do rodu głównych bohaterów. Zostałam przypisana wątkowi Moniki i bardzo to sobie chwalę. Mam miłego serialowego męża, którego gra Marek Lewandowski. Niedawno na plan wróciła moja córka, czyli Marysia Niklińska. Na naszych ujęciach panuje iście rodzinna atmosfera. Poza tym ta nasza restauracja jest autentycznym lokalem, a nie jakąś budowlą z papieru w hali zdjęciowej. Mieści się on dosłownie dwie minuty od mojego domu, więc i pod tym względem mam bardzo komfortową sytuację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24