Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lee Richardson: W sobotę spałem tylko trzy godziny

Anna Janik
Lee Richardson wreszcie przełamał złą passę i zaczął punktować.
Lee Richardson wreszcie przełamał złą passę i zaczął punktować. fot. Krzysztof Łokaj
Z Lee Richardsonem, Brytyjczykiem w barwach PGE Marmy Rzeszów rozmawialiśmy po wczorajszym pojedynku z Tauronem Azotami Tarnów

- Derby z Tarnowem to mecze szczególnej wagi. Ten dzisiejszy był ważny zwłaszcza dla ciebie...

- Tak, zdawałem sobie sprawę, że przez moją fatalną postawę w dwóch ostatnich spotkaniach straciłem zaufanie kibiców i teraz będę musiał je odbudować. We Wrocławiu straciliśmy zwycięstwo bezpośrednio przeze mnie, w Częstochowie, gdzie wszyscy spodziewali się, że będę się czuł jak u siebie zabrakło głównie moich punktów, dlatego czułem się po prostu strasznie.

Ale przecież to nie działa tak, że w jedną noc stajesz się złym żużlowcem. Przyczyną był sprzęt. Na początku sezonu wydałem na silniki mnóstwo pieniędzy i poświęciłem miesiące na testy. Niestety nic nie grało, motory były coraz wolniejsze nie tylko w Polsce, ale i w Szwecji. Dlatego po raz kolejny wyłożyłem pieniądze i kupiłem trzy nowe silniki, które wziąłem na derby z Tarnowem. I od razu widać było efekt. Cieszę się, że zacząłem znów punktować i że wygraliśmy tak ważny mecz.

- Czy atmosferę derbów czuć również w parku maszyn?

- Oczywiście, że tak. W Anglii też mamy lokalne derby, więc doskonale wiemy, jak ważne są to mecze dla kibiców. Większą presję czuć w parkingu, dlatego my nie musimy się już dodatkowo motywować.

Choć muszę przyznać, że Darek Śledź jest w tym dobry. To chyba najlepszy trener, z którym do tej pory współpracowałem w polskiej lidze. Po pierwsze sam kiedyś jeździł, więc najlepiej wie, jak nas zmotywować, rozumie problemy, z którymi czasem się zmagamy, a do tego wszystkiego jest sympatyczny i spokojny. Ja w ogóle czułem ogromne wsparcie ze strony klubu i prezes Półtorak w tym trudnym dla mnie okresie, za co bardzo dziękuję.

- Presja była chyba tym większa, że tak naprawdę nie wiadomo było, w jakiej formie zaprezentują się nasi "rekonwalescenci": Jason Crump i Rafał Okoniewski...
- Zgadza się. Z Rafałem nadal nie jest dobrze. Nie mam pojęcia, jak on w ogóle wsiada na motor, skoro ledwo chodzi! W dodatku Jason przed meczem czuł ten swój bark, a ja przez sprzęt do tej pory byłem bezużyteczny. Naprawdę nie wyglądało to wszystko dobrze, dlatego w sobotnią noc z nerwów spałem tylko trzy godziny. Na szczęście wygraliśmy i naprawdę mi ulżyło.

- Mecz na pewno zapamiętasz na długo, bo to twoje pierwsze drużynowe zwycięstwo w ekstralidze...

- No tak, faktycznie! Wspaniale jest czuć, że pomagasz drużynie, zwłaszcza, że do tej pory wszyscy punktowali, a ja nie. A przecież moim zadaniem było przywozić dwucyfrowe wyniki. Ja naprawdę wiem, po co tu jestem, mam podpisany kontrakt na dwa lata i chcę się z niego jak najlepiej wywiązać. Dziś bardzo pomógł mi tor, bo był inny niż zazwyczaj, a na pewno inny niż ten, na którym jeździliśmy rok temu. Można było ścigać się całą szerokością i to też odegrało ogromną rolę, bo przecież nie zawsze wygrywaliśmy starty i musieliśmy nadrabiać na trasie.

- W Polsce obowiązują już nowe tłumiki. To dobra wiadomość?

- Zdecydowanie tak, bo unikamy całego zamieszania z przygotowaniem sprzętu. Do tej pory w Szwecji i Anglii obowiązywały nowe modele, a w Polsce stare. Trudno było za tym wszystkim nadążyć, zwłaszcza, że motor z nowym tłumikiem pracuje zupełnie inaczej, wydaje inny dźwięk i inaczej się na nim jeździ. Teraz wreszcie jest z tym spokój.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24