Miejscowi przeważali i już po pierwszych 45 minutach rozstrzygnęli losy spotkania.
- Rozpoczęliśmy złym ustawieniem, za dużo pozwoliliśmy rywalowi. Po zmianie stron poprawiliśmy się, ale trzeba przyznać, że Zaczerniu należała się ta wygrana - mówił Maciej Lech, napastnik Kańczugi.
- W tym spotkaniu byliśmy o klasę lepsi od gości. Kontrolowaliśmy sytuację, nie było słabych punktów. Cieszy dobra gra w ofensywie, na przyzwoitym poziomie jest skuteczność pod bramką rywala, choć mogła by być jeszcze lepsza - podsumował Jakub Słomski, trener Zaczernia.
LIMBLACH ZACZERNIE - MKS KAŃCZUGA 4-1 (3-0)
1-0 Adamczyk (8, podawał Pęgiel), 2-0 Blim (35, strzał po długim rogu, asysta Juchy), 3-0 Blim (42-głową, Pęgiel dośrodkowywał z rzutu rożnego), 4-0 Adamczyk (55, dogrywał Pęgiel), 4-1 (80- rzut wolny z ok 18. metrów).
LIMBLACH: Kukulski - Róg (85. Kowal), Dynia, Polak, Pęgiel - Ciuła, Brzychczy, Szyszka (66. Jędryas), Blim - Adamczyk (65. Bukała), Jucha (74. Smężeń).
MKS: Rak - Podstolak, Gaweł, Fedoriuk, Wojtklif (46. Cichy) - Cieleń (55. Bochnak), Sochacki (70. Krzeptoń), Kiszka, Litun - Lech, Kumah-Doe.
SĘDZIOWALI Rafał Żychowski oraz Leszek Śnieżek i Rafał Zaremba (Krosno), ŻÓŁTE KARTKI: Pęgiel - Celeń, Litun, Lech. WIDZÓW 200.
Noty dla piłkarzy i sędziego w poniedziałkowych Nowinach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?