- W meczu z Lotosem Wybrzeże zdobyłeś 11 punktów, ale drużynie ostatecznie wygrać się nie udało. W tej sytuacji remis jest chyba jak porażka...
- Dokładnie, nie tak miało to wyglądać. Ten mecz najlepiej odzwierciedla cały sezon. Jak zwykle ułożyło się pechowo, bo zawsze coś musi nam pójść nie tak. Indywidualnie mam podobnie, bo w sobotę w Mistrzostwach Europy też zająłem najbardziej pechowe dla sportowca, czwarte miejsce. Ta czwórka mnie chyba prześladuje, bo w półfinałach eliminacji do mistrzostw świata też byłem czwarty. Dobrze, że w niedzielę zaprezentowałem się dobrze i trochę poprawiłem sobie humor.
- Jeździłeś bez przerwy od piątku, kiedy zaczęły się treningi. Zmęczenie nie daje o sobie znać?
- Ja wolę regularne starty bez dłuższych przerw, bo one wytrącają z rytmu. Po zawodach przyjechałem do Rzeszowa o 4 w nocy. Snu było mało, ale na motocyklu czułem się bardzo dobrze fizycznie i psychicznie. Wiedziałem jak jechać, nic mnie nie zaskakiwało.
- Czy to zasługa znanego tunera Carla Bloomfelda, którego podczas zawodów w Opolu można było dostrzec w twoim boksie?
- (Śmiech)Na pewno też. Od dawna jeździłem na silnikach od zagranicznych tunerów, ale te od Carla spisują się naprawdę dobrze. Współpracujemy niedługo, a zaczęło się dzięki mojemu głównemu sponsorowi braciom Garcarkom, którzy wspierają również Andreasa Jonssona. Pomagają mi jak tylko mogą, jak widać nie tylko finansowo.
- Ostatni mecz to zawsze czas podsumowań. Jak minął ci ten sezon w Rzeszowie?
- Bardzo dobrze. Po pierwsze nie spodziewałem się takiego ciepłego przyjęcia ze strony kibiców. Bardzo im dziękuję, że zawsze w nas wierzyli, wspierali na meczach wyjazdowych, dopingowali. W klubie też wszystko jest w porządku, takich miejsc powinno być w Polsce więcej. Dla zawodnika ważne jest, żeby jeździł w środowisku, gdzie się dobrze czuje, gdzie zawsze, nawet po nieudanych zawodach ktoś poklepie go po plecach i powie, że następnym razem będzie lepiej. To, co się działo w tym sezonie było nie do uwierzenia, ale potrafiliśmy podnieść się z kolan, wygrywać mecze u siebie i na wyjeździe. Wiadomo, to jest sport, nie zawsze się wygrywa, dlatego w lidze zajęliśmy takie a nie inne miejsce. Myślę, że w przyszłym roku będzie dużo lepiej.
- Gdyby zależało to tylko od ciebie, zostałbyś tu na kolejne lata?
- Na pewno tak. Kontrakt w Zielonej Górze wygasa mi w tym roku i będę wolnym zawodnikiem. Powoli pojawiają się już propozycje z innych klubów, ale pierwszeństwo do rozmów będzie mieć Stal Rzeszów. Wiele osób twierdziło, że przeskok z drugiej do najwyższej ligi nie wyjdzie mi na dobre, bo będę siedział na ławce, ale to wręcz dawało mi motywacji do działania. W zimie wylewałem wszystkie poty na treningach z Tomaszem Główką, któremu bardzo dziękuję za pomoc. Efekty widać, bo rosnącą formę obserwuję w zasadzie od początku sezonu. Składa się na to wiele czynników. Logistyka, którą zajmuje się mój tata, dobra robota w boksie, za co odpowiada mój team. Dzięki Marcinowi Liberskiemu, Łukaszowi Majchrzakowi i mojemu bratu Filipowi w moich motorach zawsze wszystko gra. W tym roku naprawdę wszystko układało się dobrze. W przyszłym dopiero czeka mnie wyzwanie, bo będę zdawał maturę i starty trzeba będzie jakoś pogodzić z nauką. Szczerze mówiąc, ten etap chciałbym mieć jak najszybciej za sobą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dawno nikt nie wywołał takiego poruszenia jak Cielecka. To zasługa młodszego partnera
- Tak córka Marty Kaczyńskiej radzi sobie w Korei. Niesamowite, jak się zmieniła [FOTO]
- Prześledziliśmy przemianę włosów Majdana. Było ściernisko, a dziś jest San Francisco
- Peretti po raz pierwszy na mieście od śmierci syna. Poszła do knajpy gwiazd [FOTO]