Ale gole strzelali przyjezdni. W 85 minucie do siatki trafił Grzebyk, a gdy miejscowi ruszyli rozpaczliwie odrabiać straty, dostali kolejną bramkę po kontrataku i w pojedynku beniaminków trzy punkty zainkasował zespół z Kańczugi.
Choć miejscowym też nie brakowało okazji do strzelenia bramek. Między innymi Łukasz Bajgierowicz z kilku metrów nie trafił… do pustej bramki.
A Paweł Sojecki próbował lobować bramkarza gości, ale przestrzelił nad poprzeczką.
Kryzys LZS Turbia trwa więc nadal, zespół, który przeciwko rywalom z Kańczugi grał bez pauzującego za kartki swojego mo-toru napędowego, Michała Serafina, doznał trzeciej porażki z rzędu.
- Poszliśmy do przodu. Chcieliśmy wygrać mecz, zmazać plamę za zeszły tydzień. Tyle, że zamiast trzech punktów nie mamy ani jednego. - załamuje ręce Janusz Stępień, prezes klubu Turbii.
LZS TURBIA - MKS KAŃCZUGA 0-2 (0-0)
0-1 Grzebyk (850, 0-2 Zając (89).
TURBIA: Bieniek - Cupak, Słowik, Olko, Dziadura, Zalewski - Partyka (80 Gruszczyk), Piotr Sojecki (70 Ziemiański), Paweł Sojecki, Wójcik - Bajgierowicz (80 Kempanowski).
KAŃCZUGA: Groch - Podstolak, Mazur, Sekuła, Laska - Lech (77 Zając), Kiszka (65. Ziemba), Sochacki, Grabowski (87. Jagieła) - Grzebyk (88 Cichy), Florek .
SĘDZIOWAŁ Witold Kwaśny (Sędziszów Małopolski). ŻÓŁTE KARTKI: Słowik, Piotr Sojecki, Partyka oraz Sekuła. WIDZÓW: 200.
Więcej w poniedziałkowych Nowinach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
