Marcin Juszkiewicz: Prezes rzuca mi kłody pod nogi

- Dlaczego nie może pan zadebiutować w Resovii?
- Bo kłody pod nogi rzuca mi Dariusz Dzwonnik, prezes mojego byłego klubu Concordii Piotrków Trybunalski. W tej całej sytuacji jest wiele złośliwości czy wręcz chamstwa.

- O co konkretnie chodzi?
- Prezes uważa, że mój kontrakt, który wygasł w czerwcu, został automatycznie przedłużony do grudnia. Rozpowiada, że coś podpisałem, co jest kompletna bzdurą. Nie podpisałem niczego, a jedna strona nie może automatycznie przedłużyć umowy. Mój kontrakt badali prawnicy i Concordia nie ma do mnie żadnych praw. To ja mógłbym ją zaskarżyć, bo w kontrakcie było kilka punktów sprzecznych z przepisami PZPN-u.
- W takim razie dlaczego nie może pan grać?
- Bo prezes wysłał do PZPN-u pismo, w którym powołuje się na punkt kontraktu mówiący, że jest on automatycznie przedłużony, jeśli piłkarz czasowo nie może wywiązywać się ze swoich obowiązków. W moim przypadku nie ma to żadnego zastosowania. Ale co z tego. Prezes coś powiedział, coś napisał, a związek niepotrzebnie bierze to pod uwagę. Sytuacja jest chora. Mnie nie wydano pozwolenia na grę, a teraz ma się zebrać komisja i czas stracą działacze PZPN-u.

- Czym Marcin Juszkiewicz tak podpał szefowi Concordii?
- Pojęcia nie mam. Przez lata nie doszło między nami do kłótni. Prezes mógł na mnie zarobić, ale nie zgadzał się na transfer. Nie grałem, ale znosiłem to cierpliwie.

- Nigdy pan nie wybuchł?
- Czara się przelała, gdy zdawałem sprzęt w Concordii. Prezes rzucił mi przed oczy pismo, że umowa zostaje przedłużona, że mojego sprzętu nie przyjmuje. Dodał parę złośliwości, nie wytrzymałem i powiedziałem, co o nim myślę.

- Co dalej?
- Czekam na 4 sierpnia. Sprawa zajmie się wtedy PZPN. Jestem pewien, że pozwoli mi grać w Resovii.