Marco Gaschka: każdy ma swojego Pedersena

- Jak jesteś przygotowany do sezonu?
- Uważam, że dobrze. Przez ostatnie miesiące długo pracowaliśmy z bratem Grzegorzem przy sprzęcie, myślę że będą efekty tych naszych wspólnych starań. Mam dwa dobre motocykle. Reasumując, ryzykuję stwierdzenie, że teraz jestem lepiej przygotowany niż rok temu.

- Pogoda w tym roku jest dla żużlowców fatalna. Gdzie jeździłeś na motorach?
- No rzeczywiście, z jazdami był i jest pewien problem. Przyznam, że do tej pory byłem tylko dwa dni na torze, konkretnie w Gorican. Przed nami jednak trzy sparingi i mam nadzieję, że przed pierwszym meczem ligowym w Gorzowie każdy z nas się jeszcze "rozjeździ".

- W środowym treningu w Grudziądzu trzeba jednak jeździć ostrożnie?
- Oczywiście, nie można szarżować. Trzeba starać się dopasować sprzęt i korzystać z możliwości treningu na torze.

- Jakie masz plany na ten rok?
- Chciałbym, aby był lepszy niż poprzedni, bo nie byłem z niego zadowolony. Chciałbym zdobywać jak najwięcej punktów, być pomocnym drużynie, rozwinąć swoje umiejętności.

- Po przyjściu Nickiego Pedersena kibice marzą o medalu.
- Niemal każdy zespół ma swojego Nickiego Pedersena, czyli mocnego zawodnika. Silna jest Zielona Góra, wzmocniła się Częstochowa. Mamy nadzieję, że Nicki będzie tak samo skuteczny, jak w tamtym roku, a my będziemy punktować razem z nim. Sezon będzie bardzo wymagający.

- W Rzeszowie pewnie zadomowiłeś się już na dobre?
- Kiedy po kilku miesiącach ponownie tu przyjechałem, to czułem się tak, jakbym wrócił do domu.

- Czego życzyć ci w tym sezonie?
- Dobrych wyników i dobrego zdrowia.