Był to niesamowity rajd. W pierwszym dniu deszcz, błoto, ślisko. W drugim zaświeciło słońce, ale nie było łatwo, to rzeszowskie ściganie to dla wszystkich kierowców próba najwyższej kategorii. - Świetne zawody. Fajne ściganie. Cały czas trzymało w napięciu, nie można było ani na sekundę pozwolić sobie na chwilę nieuwagi. Lubimy to, czuliśmy na plecach presję polskich załóg - mówił Erik Cais, który drugi raz startował w rzeszowskim rajdzie i mając za pilota świetną Jindriskę cieszył się z triumfu.
W pierwszym dniu rywalizacji, po przejechaniu sześciu odcinków i niespełna 85 km na czele rajdu znajdowali się Cais i Zakova, którzy wyprzedzali Marczyka i Gospodarczyka, którzy tracili do czeskiej pary 24,1 s. Obie załogi po równo podzieliły się oesowymi zwycięstwami.
Podium uzupełniali Wojciech Chuchała i Sebastian Rozwadowski (+1.11,9). Różnicę załoga z Czech zrobiła na szóstym odcinku specjalnym, w którym wyprzedziła Marczyka o 18 sekund. Grzybem i Poradzisz plasowali się na piątym miejscu. Drugi dzień z pięcioma odcinkami specjalnymi zapowiadał jazdę na 102. Nic bowiem nie było jeszcze przesądzone, choć czeka załoga wypracowała sobie po szóstym oesie wyraźną przewagę. Wszystkie samochody ścigały ją na cały gaz, ale Czesi, którzy nie ustrzegli się problemów, odpierali ataki rywali. Zwłaszcza Miko Marczyka, który dosłownie wychodził ze skóry, aby dopaść Czechów.
- Staraliśmy się z Szymonem, jak tylko potrafiliśmy. Pierwszy dzień był bardzo wymagający, było mokro i wodnisto, a Erik jest mistrzem w takich warunkach. Na początku bałem się, że mogłem wypaść z drogi, potem z każdym kilometrem pewność rosła. W sobotę było sucho, staraliśmy się pojechać lepiej, zaatakować. Mieliśmy dość dużą przewagę nad pozostałymi załogami, ale nie mieliśmy wystarczająco dobrego tempa, aby zaatakować Erika i Jendriszkę. Do samego końca były duże emocje. Wielkie brawa dla Grześka Grzyba, który czuł się bardzo słabo, ale dojechał na podium. Cieszy, że 3 lata temu w Rzeszowie nie byliśmy w stanie walczyć z czołowymi polskimi zawodnikami, dziś dojechaliśmy blisko 2 minuty przed nimi, to oznacza, że robimy postępy. Na razie Erik jest szybszy w takich warunkach, ale tylko... na razie. Będziemy musieli do Rzeszowa jeszcze kiedyś wrócić - zapowiadał Marczyk.
Nie tylko cichym bohaterem rajdu był Grzegorz Grzyb. Ten facet ma serducho do ścigania się. Walczył z rywalami i bólem. Postawił na swoim był trzeci.
- Jestem bardzo zadowolony. Przed rajdem mieliśmy bardzo duży wypadek, auto zostało totalnie rozbite. Mój pasażer mocno ucierpiał, został połamany. Ja ma bardzo obite żebra i jestem na mocnych środkach przeciwbólowych. Obawialiśmy się, że nie uda nam się wziąć udziału w imprezie, a Rajd Rzeszowski jest dla mnie zawsze wisienką na torcie. Pochodzę z Rzeszowa, moje serce jest związane z tym miastem, moi rodzice tutaj mieszkają, mam tu wielu przyjaciół. Zawsze chcę tu być i rywalizować o najwyższe cele. Stanęliśmy na głowie, aby pojechać. Cieszę się, że tak postanowiliśmy. Stanęliśmy na podium mistrzostw Polski, wygraliśmy klasyfikację mistrzostw Słowację zdobyliśmy tytuł mistrzów Słowacji. Warunki były piekielnie ciężkie, wręcz ekstremalne. Dawno nie było tak trudnego rajdu. Deszcz pokrzyżował plany zawodnikom i organizatorom. Dużo się działo, trasa była można powiedzieć zdemolowana. Ciężko było jechać i nie popełnić błędu. Szczególnie dla nas, bo czułem się bardzo źle.
Tegoroczny rajd miał obsadę międzynarodową; był eliminacją Rajdowego Pucharu Europy, Mistrzostw FIA Strefy Europy C centralnej, a także Rajdowych Mistrzostw Słowacji.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"