Marma zalega mu pieniądze?

Marta Półtorak, prezes sekcji poinformowała wczoraj, że klub rozliczył się ze wszystkimi zawodnikami i wypowiedzi Barana na temat rzekomych zaległości wobec niego uznała za szkalujące. Zagroziła nawet, że odda sprawę do sądu.

- Klub ma wobec mnie dług, który chciał pokryć fakturą za silnik, na którym startowałem, ale silnik ten zwróciłem - protestuje zawodnik. - Tydzień temu sprawą tą zajmowała się Główna Komisja Sportu Żużlowego, na której składałem wyjaśnienia. Opinia była korzystna dla mnie. Nie wiem więc, dlaczego klub się upiera, że ma rację?...

Gdyby się okazało, że Marma ma dług wobec Barana, to PZM mógłby ją pozbawić licencji na starty w ekstralidze, ale miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie.

- Chcę załatwić sprawę polubownie. Nie chce oddawać jej do sądu, ale gdy we wtorek (dziś - przyp. red.) komisja licencyjna przyzna Marmie-Stali warunkową licencję, to zrobię to, choć nie chciałbym, aby nasza drużyna została pozbawiona prawa startu w ekstralidze - dodaje Baran.

Zawodnik nie chce powiedzieć, o jaką kwotę zaległości chodzi.

- Mógłbym za te pieniądze kupić silnik. Dla mnie, to bardzo dużo - zakończył żużlowiec, który nie ukrywa, że podpisał już z jednym z polskich klubów tzw. umowę warszawską, ale nie chciał na razie zdradzić, z jakim.

- Klub nasz stoi na stanowisku, racja jest po nasze stronie. Złożyliśmy odpowiednie wyjaśnienia do GKSŻ i spokojnie czekamy na jej decyzje - powiedział Jacek Ziółkowski, kierownik drużyny Marmy - Stali Rzeszów.