- Odetchnęła pani z ulgą, kiedy zawodnicy "dowieźli" zwycięstwo i bonus z Włókniarzem?
- Z ogromną ulgą, bo wszyscy widzieliśmy, że to nie był łatwy mecz. Po raz kolejny potwierdza się, że w ekstralidze nie ma "dostarczycieli punktów" i każdy team może sprawić niespodziankę. My dodatkowo znów mieliśmy pecha w postaci defektów już na samym początku spotkania. Kiedy pierwszy, czyli ten najlepszy, sprawdzony motor defektuje, pojawia się stres, niepewność i dodatkowe, psychiczne bariery u zawodnika. Mam nadzieję, że limit pecha na ten sezon już wyczerpaliśmy, bo to, co chcieliśmy, osiągnęliśmy. Trzy punkty zostają w Rzeszowie i na podobny wynik liczymy z Wrocławiem. Już myślimy o fazie play-off, satysfakcjonowało by nas 5-6 miejsce.
- Czy po niespodziewanie wysokiej porażce w Tarnowie miała pani chwile zwątpienia w swoich zawodników, w tym w lidera, który nie spisywał się tam najlepiej?
- Jeżeli chodzi o Jasona to ja nigdy w niego nie wątpię. Każdy może mieć słabszy dzień, bo to nie są maszynki do robienia punktów. Przez ostatnie 2 tygodnie przetestował 8 silników, pilnie przygotowując się do meczów. I dziś widzieliśmy efekt, bo jak sam powiedział to był pierwszy jego pierwszy "czysty" komplet punktów w lidze od 2009 r.
- Ale poprawy nie widać u Lee Richardsona, który w dodatku nie przyjął zaproszenia na sobotni trening w Rzeszowie...
- W ubiegłym roku, do połowy sezonu Lee też miał problemy, a później był tym, na którego można było liczyć. Ja myślę, że wyciągnie wnioski z tego meczu i dopasuje sprzęt, bo to jest zawodnik, który potrafi jechać, ale ewidentnie coś mu przeszkadza. Wychodzi ładnie ze startu, a później łatwo traci pozycję. Wiem jedno: nie oszczędza na sprzęcie i jeśli tylko dojdzie do tego, co u niego nie gra, będziemy chcieli mu jakoś pomóc. Pamiętajmy, że kiedy dzieje się źle, wszyscy dookoła narzekają, to taki zawodnik dodatkowo traci wiarę w siebie i nie wychodzi już nic. Dlatego będziemy podchodzić niego z wyrozumiałością, ale też wymagać.
- Dlaczego, kiedy otworzyło się okienko transferowe nie udało się pozyskać żadnego zawodnika? Przecież po śmierci Mateja Ferjana PGE Marma nie ma ławki rezerwowych...
- Ja nie jestem zwolenniczką kontraktowania tylko na sztukę i tylko po to, żeby była długa ławka. Dla mnie rezerwa to po prostu jeden zawodnik więcej w składzie, a jeżdżą ci, którzy są aktualnie w najlepszej dyspozycji. Oczywiście staraliśmy się pozyskać ewentualnych kandydatów, ale zawodnicy, z którymi rozmawialiśmy nie chcieli wywalczyć sobie miejsca w składzie na torze. Oczekiwali zagwarantowanej liczby startów, a my nigdy czegoś takiego nie robimy, bo to jest krzywdzące dla drużyny.
- Dlatego Edward Kennett trafił do Leszna?
- Tak. Leszno ma dziurę w składzie i mogło przystać na jego warunki. Rozmawialiśmy jeszcze z Taiem Woffindenem, ale jego klub macierzysty nie zgodził się na wypożyczenie go do ekstraligi. Dlatego trafił do Gniezna. Zdajemy sobie sprawę, że przy takim składzie w momencie jakiejkolwiek kontuzji będzie nam naprawdę trudno.
Na szczęście są jeszcze Z-Z-tki, a w przyszłym roku ja będę optować za rozwiązaniem funkcji gościa. Niech to będzie zawodnik z niższej ligi, bo ci też świetnie jeżdżą. Z kolei zawodnicy z ligi wyższej mogliby pójść do tej niższej. Wtedy kontraktujemy dwóch żużlowców więcej i ja nie mam takiego kaca moralnego, że oni walczą o skład na treningach. Żeby stworzyć drużynę, która sobie wzajemnie pomaga nie może być zagrożenia od wewnątrz. My przetestowaliśmy już różne opcje, mieliśmy duże ławki i to nie zdawało egzaminu. Na pewno nie będziemy tego powtarzać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ksiądz ze "Złotopolskich" wybrał sutannę, bo kochał się w mężczyźnie?!
- Porwała Mateuszka w "M jak Miłość". Nieznana historia Joanny Kasperskiej
- Aktorka Lena Góra prawie pokazała widowni obnażony dekolt! To działo się na scenie
- Maffashion i Michał mają wspólne plany po "TzG". To sporo mówi o ich relacji