Mężczyzna, który ukradł zwłoki i je spalił, wymknął się policji. Może mieć broń

Jego ojciec, 59-letni Jan J. i siostrzeniec 18-letni Daniel F. pomagający w wykradzeniu ciała zostali zatrzymani. Młodszy już został zwolniony za poręczeniem majątkowym. O losie ojca zdecyduje dzisiaj sąd.

Pomysłodawcą upozorowania własnej śmierci był Sławomir J. Wspólnie z ojcem uknuli plan, który miał doprowadzić do uznania Sławomira J. za zamordowanego przez mafię ukraińską.

By uwiarygodnić taką wersję rozsiewali plotki o porachunkach z bandytami. Ponadto poszukiwany ubezpieczył się na 200 tysięcy złotych. Pieniędzmi miał podzielić się z ojcem po uznaniu go przez firmę ubezpieczeniową za zmarłego.

Jak ustaliła policja mężczyźni poszukiwali osoby o podobnej posturze, której ciało mogłoby posłużyć do mistyfikacji. Przygotowani do morderstwa jeździli po miejscowościach na pograniczu województwa Podkarpackiego i Lubelskiego w poszukiwaniu ofiary. W końcu zdecydowali się na wykradzenie zwłok mężczyzny pochowanego na cmentarzu w Łukowej, który popełnił samobójstwo. W noc świętojańską zabrali zwłoki. Pomagał im Daniel F. Przewieźli je do Witków i tam podpalili samochód.

Sławomir J. ukrywał się od października ubiegłego roku. Skazany za drobne przestępstwa miał odsiedzieć w więzieniu 3,5 roku. Wyszedł na przepustkę i już do zakładu karnego nie wrócił. Teraz ciąży na nim dodatkowo zbezczeszczenie zwłok. Policja podejrzewa, że ukrywa się w powiecie biłgorajskim lub lubaczowskim. Niewykluczone, że jest uzbrojony.

Wkrótce więcej informacji.