Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Rzeszowa: ktoś w końcu zginie na tym zakręcie!

Bartosz Gubernat
Na wysokości „kamieniaka” rozpędzone samochody wpadają w poślizg i są wyrzucane z jezdni na chodnik, a następnie między bloki. Do tego wypadku doszło pod koniec września.
Na wysokości „kamieniaka” rozpędzone samochody wpadają w poślizg i są wyrzucane z jezdni na chodnik, a następnie między bloki. Do tego wypadku doszło pod koniec września. Nadesłane przez czytelnika
Na osiedlu Króla Augusta ludzie boją się o życie. Powód? Niebezpieczny fragment ulicy Krakowskiej, na którym regularnie dochodzi do wypadków.

Ul. Krakowska zaczyna się na zachodnim zjeździe z wiaduktu Śląskiego i prowadzi do granicy miasta z gminą Świlcza. Na całej długości jest szeroka, a dzięki kapitalnym remontom także równa i bardzo komfortowa. Efekt? Kierowcy nagminnie przekraczają tu prędkość. Najwięcej wypadków ma miejsce na wysokości galerii Nowy Świat oraz przy tzw. kamieniaku. To pierwszy budynek stojący przy ulicy od strony wiaduktu.

Samochody wypadają z jezdni

Pan Piotr na osiedlu Króla Augusta mieszka od 3 lat. - Chociaż łuk drogi na wysokości „kamieniaka” jest łagodny, to profil jezdni sprawia, że po deszczu i śniegu bardzo często auta wypadają z drogi. Po kontrze kierownicą wielu kierowców wpada na chodnik powodując ogromne zagrożenie dla pieszych - pisze w mailu do redakcji nasz Czytelnik. Mieszkańcy zwracają uwagę, że jadąc z przepisową prędkością 50 km/h o wypadek jest trudno. Szkopuł w tym, że mało kto jeździ tu przepisowo.

- Tylko w ciągu dwóch tygodni września na chodnik wypadły trzy samochody, które przerwały płotek z pleksy oddzielający pieszych od jezdni. Wystarczy, że jezdnia jest wilgotna, albo oblodzona i jest więcej niż pewne, że dojdzie do wypadku - pisze pan Piotr, który był świadkiem wielu takich wypadków. - Dwa lata temu zabrakło kilku sekund abym był w miejscu, gdzie samochód wpadł na chodnik. Czy tam faktycznie musi dojść do tragedii z udziałem pieszego, żeby władze naszego miasta zainteresowały się tym miejscem? Proszę o interwencję w tej sprawie - pisze Czytelnik.

Mieszkańcy osiedla zwracają uwagę, że dwa lata temu temat był już poruszany przez media. Padła wówczas propozycja, aby płotek z pleksy zamienić na ciężkie, betonowe barierki chroniące pieszych przed samochodami wypadającymi z drogi. Takie rozwiązanie zastosowano między innymi na drodze krajowej nr 4 między Rzeszowem a Łańcutem. Tam oddzielają pasy ruchu.

- Odpowiedź dyrekcji Miejskiego Zarządu Dróg była wówczas negatywna. Tłumaczono, że barierek nie da się postawić, bo chodnik jest zbyt wąski, a temperatura powietrza za niska. To nie prawda. Pracowałem wtedy w firmie budowlanej, która specjalizuje się budowach drogowych i zasięgnąłem opinii na ten temat. Wówczas było plus osiem stopni Celsjusza, a w takich warunkach betonowe bloczki można bez problemu zakotwiczyć w podłożu. A jeśli chodzi o szerokość chodnika, to jest ona bardzo duża. W tym przypadku najważniejszy jest pieszy, którego trzeba chronić przed brawurą kierowców. Nie zrobi tego znak drogowy, ani patrol policji! - pisze pan Piotr.

W ratuszu odpowiadają, że problemem nie jest płotek, ale mentalność kierowców. - Betonowe bariery nic tu nie dadzą, jeśli samochód wypadnie z drogi jadąc 100 km/h. Jeśli nawet ich nie przerwie, co jest mało prawdopodobne, odbije się i wpadnie na przeciwległy pas - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. Urzędnicy obiecują jednak, że sprawę bezpieczeństwa na drodze zgłoszą działającej przy prezydencie Rzeszowa komisji bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24