- Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Jesteśmy tacy szczęśliwi! Dziewczynki każdego dnia pytają, kiedy przeniesiemy się do nowego mieszkania. Już zapowiedziały, że chcą mieć pokój pomalowany na różowo. Muszę kupić tę farbę - śmieje się pan Robert Hołyszko.
Pomogła sąsiadka
Mężczyzna i jego rodzina przez 5 lat mieszkali w 30-metrowej klitce. W jednym pokoju spali: Kamil, Adrian i Krystian. W drugim - żona pana Roberta, Irena, i ich córki: Martyna, Justyna i Monika. Kilkumetrowy "salon" nocą zamieniał się w sypialnię. Pan Robert rozkładał na podłodze materac dla dziewczynek i szedł spać do swoich rodziców.
- Nie ma po prostu dla niego miejsca - żaliła się pani Irena.
Po tym jak napisaliśmy o ośmioosobowej rodzinie mieszkającej na trzydziestu metrach kwadratowych los uśmiechnął się do Hołyszków.
- Na podwórku spotkałem sąsiadkę. Powiedziała, że chciałaby wymienić się mieszkaniami. Ona od trzech lat szukała mniejszego lokum, a ja od pięciu lat stawałem na głowie, żeby znaleźć dla nas większe mieszkanie. Okazało się, że ta pani mieszka w tym samym bloku co my! - pan Robert wciąż nie może uwierzyć w swoje szczęście.
- Wymiana mieszkań komunalnych, jak najbardziej, jest możliwa. Jeśli lokatorzy dojdą do porozumienia, miasto w żaden sposób nie ingeruje - informuje Witold Wołczyk, rzecznik Urzędu Miasta w Przemyślu.
Pan Robert, mówiąc o przemyskim urzędzie, nie może powstrzymać się od złośliwości.
- Urzędnicy musieli wiedzieć, że moja sąsiadka chce wymienić mieszkanie, nie kiwnęli palcem. Pomogły mi Nowiny i poseł Tomański - stwierdza.
Jestem złotą rączką, już zaczynam remont
Mieszkanie, do którego wkrótce wprowadzi się rodzina pana Roberta, ma prawie 60 m kw.
- To trzy pokoje i aneks kuchenny. Potrzebny jest remont, ale z tym poradzę sobie sam. Jak człowiek ma tak dużą rodzinę, musi być hydraulikiem, stolarzem i elektrykiem w jednym - śmieje się pan Robert.
W mieszkaniu trzeba zrobić centralne ogrzewanie.
- Ściany trzeba wyszpachlować i pomalować, drzwi wymienić. Chciałbym tylko, żeby miasto wymieniło mi okna. Futryny zgniły, a szyby są popękane. Żadnej innej pomocy mi nie trzeba - dodaje mężczyzna.
Pan Robert już kupił część materiałów budowlanych potrzebnych do remontu.
- Wziąłem 3,5 tys. zł kredytu, bo nie mam tyle oszczędności. A trzeba jeszcze kupić meble, bo moje mają już 20 lat i gdy zacznę je przenosić, to się rozsypią - mówi.
Mimo że pana Roberta czeka dużo pracy, ten nie narzeka.
- Wreszcie - po pięciu latach - zjem z całą rodziną kolację wigilijną przy wspólnym stole. To będą wyjątkowe święta. Dziękuję - cieszy się mężczyzna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?