Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto im zapłaci?

MICHAŁ IWANOWSKI (68) 324 88 12 [email protected]
W okupowanej od ponad tygodnia przez pracowników siedzibie firmy H & H w Bytomiu Odrz. policja wykryła wczoraj broń. Ale nic nie może zrobić, bo współwłaściciel firmy jest myśliwym i ma na nią pozwolenie.

Przypomnijmy, że grupa pracowników zakładu produkującego świece, należącego do polsko-niemieckiej spółki H & H od ponad tygodnia przychodzi co dzień do pracy. Ale bezskutecznie. Polski wspólnik firmy Henryk Zwoliński nie wpuszcza ich, bo umowy zawarł z nimi niemiecki współwłaściciel H & H Helmut D. A obaj wspólnicy są skłóceni.

Kto im zapłaci?

Niemiec jako właściciel firmy Die Lichte działającej w tej samej branży w Niemczech miał rzekomo podejmować samodzielne decyzje na niekorzyść bytomskiej spółki. Zdaniem Zwolińskiego sprowadził zepsute maszyny z Die Lichte i bez zgody udziałowców kupił je jako prezes H & H. A potem za pośrednictwem komornika ściągał od bytomskiej firmy należności. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo, przedstawiła już Helmutowi D. zarzut działania na szkodę spółki. Zwoliński tydzień temu oświadczył, że będzie bronić tego, co zostało w firmie i wpuścił tylko swoich ludzi. Ok. 20-30 pracowników zatrudnionych przez Die Lichte Polska koczuje za bramą.
Zarówno oni, jak i prawnicy reprezentujący Helmuta D. utrzymują, że Zwoliński wraz z prezesem firmy dokonali najazdu na firmę za pomocą wynajętych przez siebie ludzi. - Formalnie jesteśmy zatrudnieni, przychodzimy więc co rano, by znów nas nie wpuszczono - mówią pracownicy przed bramą. - Boimy się, że jak firma padnie, nikt nam za ten czas nie zapłaci.

Dochodzeń moc

Kilka razy przed firmą doszło już do przepychanek. Wczoraj pracownicy powiadomili nas, że terenu zakładu pilnują ludzie z bronią myśliwską w ręku. - Natychmiast wysyłam tam patrol, by to sprawdzić - odparł zastępca komendanta nowosolskiej policji Piotr Cisakowski.
Na miejscu zastaliśmy funkcjonariuszy penetrujących firmę. - Rzeczywiście broń myśliwska w zakładzie jest, ale właściciel ma pozwolenie, broń jest zabezpieczona w metalowej szafce - wyjaśnił potem Cisakowski. - Dopóki nie będzie świadków, którzy potwierdzą, że ktoś tą bronią choćby wymachiwał, to nie ma podstaw, by potraktować to jak przestępstwo.
Właściciel firmy nie chciał wczoraj z nami rozmawiać. Czy policja nie obawia się, że w sytuacji narastającego konfliktu, broń może być tam groźna? - Na każde zgłoszenie reagujemy, ale nie jesteś-my od rozstrzygania tego sporu. Dopóki nie będę miał nakazu sądowego, nic nie mogę zrobić - odpowiada Cisakowski.
A do rozstrzygnięcia prawnego daleko, bo co dzień do prokuratury spływają kolejne doniesienia poszkodowanych pracowników. Policja naliczyła już ich ponad 10. W każdym z nich toczy się odrębne dochodzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska