MLKS MOS Rzeszów dał się dogonić Contimaxowi MOSiR Bochnia w meczu 2 ligi koszykarek

Podobnie jak w pierwszym meczu pomiędzy tymi zespołami MLKS MOS Rzeszów był bardzo blisko wygranej, ale znów skończyło się na zwycięstwie 4 punktami drużyny z Bochni. W październiku rzeszowianki goniły wynik i zabrakło im czasu, aby odrobić straty. Tym razem role się odwróciły, a przyjezdne zdołały przechylić szalę na swoją korzyść.

Przez znaczną część tego spotkania wszystko wskazywało na to, że MLKS MOS będzie się cieszyć z drugiej wygranej w sezonie. W drugiej i trzeciej kwarcie to miejscowe zdecydowanie dominowały na parkiecie i przed decydującą odsłoną miały 12 punktów zapasu. W czwartej ćwiartce decydujący wpływ na grę gospodyń miała krótka ławka rezerwowych.

- Zdecydowanie zaczynało nam brakować sił. Rywalki miały większe pole manewru w rotowaniu składem i to było widać - stwierdził Bartosz Herbaciński, trener MLKS-u. - Przyjezdne w czwartej kwarcie zaczęły agresywnie bronić, co skończyło się naszymi kilkoma stratami. Zabrakło nam również skuteczności, a w ważnym momencie spudłowaliśmy trzy rzuty osobiste - dodał.

Rzeszowianki nie mają za wiele czasu na rozpamiętywanie tej porażki, bo już we wtorek zagrają w Tarnowie zaległy mecz z Pałacem Młodzieży. To na pewno rywal w zasięgu MLKS-u MOS.

MLKS MOS Rzeszów - Contimax MOSiR Bochnia 63:67

Kwarty: 18:22, 20:13, 21:12, 4:20.

MLKS MOS: Gołębiowska 7, Kaczor 8, Stygar 27, Otręba 8, Stropek 8 oraz K. Dżochowska 0, Baran 0, Król 5. Trener Bartosz Herbaciński.

Krzysztof Ignaczak: Poziom ligi się obniżył [STADION]