Musimy pomóc dzieciom z Pakoszówki, bo zostały sierotami

Mężczyźni, najprawdopodobniej, zaczadzili się podczas czyszczenia studni. Rodzina Antoniego Grzebienia pozostała bez środków do życia, bo tylko on zarabiał. Jego żona nie pracuje. Została z szóstką dzieci.

- Tej rodzinie potrzeba wszystkiego. Dlatego apelujemy do ludzi dobrej woli, by przyszli jej z pomocą - Mariusz Szmyd, wójt gminy Sanok, za naszym pośrednictwem prosi o wsparcie.

Najlepiej, by była to pomoc rzeczowa, jedzenie o długim terminie przydatności. Jedno z dzieci idzie wkrótce do komunii. Wójt prosi, żeby w sprawie pomocy dla Grzebieniów kontaktować się z jego urzędnikami.

Jan Kosar osierocił czworo dzieci. Wraz z żoną prowadził gospodarstwo agroturystyczne, ze stawem rybnym i kortem tenisowym do dyspozycji gości.

- Tam najbardziej brakuje ojca. Po pierwszym szoku do rodziny dociera, że ojca już nie ma. Najmłodsze ciągle płaczą za tatą - mówi po wczorajszej wizycie u Kosarów Szmyd.

Wszyscy, którzy chcieliby pomóc rodzinom tragicznie zmarłych mężczyzn, proszeni są o kontakt z autorką tekstu - 013 464-26-95, [email protected]

Ich najstarsza córka zdaje właśnie maturę. Konieczna jest pomoc psychologa. Specjalista, którego zapewniła gmina, już wczoraj był w Pakoszówce. Rodziny dostaną tez pomoc finansową - po 2, 5 tys. zł. Matka trzeciego zmarłego (był kwalerem) - Jarosława Kosara, otrzyma mniejszą kwotę.

- Pomożemy też w załatwieniu tzw. renty rodzinnej, którą może otrzymać rodzic samotnie wychowujący dzieci. To 340 zł miesięcznie na dwójkę dzieci - dodaje wójt.