Mimo gości z rejestracjami małopolskimi i lubelskimi, z czasem wyraźnie ubywa samochodów na giełdzie w Rzeszowie, a przybywa rowerów do kupienia.
Większym, niż auta zainteresowaniem, cieszyły się quady dla dorosłych, a jeszcze bardziej quadziki dla dzieci. I owoce: za 12 zł. można było kupić mały koszyczek truskawek, a za 16 zł – kilogram dorodnych czereśni.
Giełda błyskawicznie zareagowała na potrzeby klientów: w czasie trwającej inwazji komarów pojawili się sprzedawcy, oferujący „siatki na komary”, cięte na metry z beli, a po powodziach i podtopieniach nagle przybyło elektrycznych pomp do brudnej wody. I dwa stoiska, na których piętrzyły się w stercie buty, niekoniecznie do pary. Komentarze sceptycznych przechodzących: pewnie popowodziowe.
W giełdzianych jadłodajniach gęsto od klientów, kolejki w systemie, jakby nie było koronawirusa, czyli człowiek przy człowieku, kebab wciąż walczy o uwagę klientów z zapiekanką, o godz. 9 wydawało się, że był remis.
Na giełdzie samochodowej w Rzeszowie tłum odwiedzających. Pr...
Zobacz też: Rząd dopłaci do elektrycznych taksówek, ale nie wszystkim się to podoba
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?