MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na koncie ma dwanaście podróży dookoła świata. Zdobywa najwyższe szczyty świata. Tydzień temu Newtontoppen na Spitsbergenie [ZDJĘCIA]

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce.
Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce. Archiwum Piotr Śliwińskiego
- Ogromna radość! Dla to mnie niezwykle ważna chwila - mówi reporterowi Nowin Piotr Śliwiński, pochodzący z Podkarpacia niezwykły podróżnik. Przed kilkunastoma minutami zdobył Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce i rozmawia przez telefon... właśnie z tej góry.

Pierwotny plan zakładał, że pan Piotr zdobędzie Newtontoppen (Górę Newtona) 19 maja, dokładnie w swoje urodziny. Właśnie tego rodzaju prezenty sprawia sobie na kolejne "osiemnastki". Jednak właśnie od 19 maja miało nastąpić znaczne pogorszenie pogody w Arktyce. Trzeba było przyspieszyć realizację urodzinowego podarunku.

"Wygląda na to, że tylko jutro (sobota, 18 maja - przyp. red) będą korzystne warunki do wejścia na szczyt. Kolejne dni z niskimi chmurami i opadem śniegu, temperatura na szczycie minus 10 stopni i wiatr, odczuwalna około minus 28" - tej treści meldunek przychodzi ze Spitsbergenu do Polski w piątek, 17 maja.

Z przyrodą Arktyki się nie dyskutuje. Lepiej się jej podporządkować, bo tam nie można liczyć na szybką pomoc. Nie wystarczy wysłać SMS-a, aby za chwilę przyleciał helikopter i wybawił z opresji. Podróżnik jest zdany tylko na samego siebie.

- Myślimy, że sobotę, gdzieś koło godz. 12 w sobotę może wejść na szczyt - przypuszcza Marcin Szworak, przemyślanin mieszkający w Krakowie. Przyjaciel pana Piotra, ale również podróżnik mający na koncie wiele eskapad.

Rozmowa telefoniczna z mroźnego "końca świata"

Wstępnie jesteśmy umówieni z panem Piotrem na "wideo na żywo" z Newtontoppen'a, przez internetowy komunikator.

- Przed chwilą Piotr zdobył szczyt. Dzwoń teraz, bo warunki się pogarszają. Za jakiś czas może to być niemożliwe. Wieje silny wiatr, jest bardzo zimno. Ale może jakoś odbierze - w sobotę rano alarmuje pan Marcin.

Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce.
Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce. Archiwum Piotr Śliwińskiego

Udaje się nawiązać połączenie.

- Ogromna radość! Dla to mnie niezwykle ważna chwila. Cieszę się niezmiernie, ponieważ osiemnaście dni szedłem sam przez Arktykę, w trudnym warunkach. Udało się zdobyć cel. Wspaniałe uczucie, że już nie trzeba się wspinać wyżej, że ten trud dobiegł końca. Zostaje tylko droga powrotna - w rozmowie z reporterem Nowin relacjonuje Piotr Śliwiński.

Niestety, nie ma warunków, aby rozmawiać przez wideo, pozostaje łączność głosowa. Ale... to przecież Arktyka, Spitsbergen. Do tego szczyt sporej góry. Prawie koniec świata. Już samo to, że udaje się nam prowadzić rozmową telefoniczną, jest czym niebywałym. Technika jednak poszła znacznie do przodu.

- Jest zimno, ale pięknie. Na razie nie ma jeszcze dobrej widoczności, ale już to, co widzę, te skały dookoła to jest wspaniały widok. Wielka radość, że mogę to zobaczyć - na gorąco komentuje pan Piotr. My w Polsce musimy sobie tylko wyobrazić przepiękne widoki, na które teraz patrzy podróżnik i zazdrościć. Zdjęcia dotrą dopiero za kilka godzin.

Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce.
Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce. Archiwum Piotr Śliwińskiego

Dwanaście razy dookoła świata i zdobycie najwyższych szczytów na Ziemi

Niemal każdy, kto korzysta z mediów społecznościowych, chwali się zdjęciami ze swoich podróży. Niektórzy z "hurtowych wycieczek" ze stałymi porami posiłków podstawionymi pod nos, organizowanych przez biura podróży wyczarterowanymi samolotami. Ważne, aby w tle zdjęcia była palma i plaża z jasnym piaskiem. Bardziej ambitni wrzucają fotki z wakacji, które sami sobie organizują, często w mniej popularne, ale zazwyczaj o wiele atrakcyjniejsze miejsca na ziemi.

Piotr Śliwiński "załatwia" wszystko zdjęciem w tle, a właściwie grafiką, na swoim profilu na Facebooku, która rzuca na kolana. Jedno dokładniejsze spojrzenie na nią i już wiadomo, że mamy do czynienia z niezwykłym człowiekiem.

Grafika, na tle mapy świata, składa się z dwóch części. Pierwsza to 12 podróży pana Piotra dookoła świata. Co roku, od 2007 do 2018 roku. Każda inną trasą. Łącznie kilkadziesiąt państw na sześciu kontynentach. Trasy pokonywał różnymi środkami transportu. Autostopem, pieszo, rowerem, motorem, konno, a w jednym roku... traktorem. Było to w 2017, podczas jedenastej wyprawy, którą nazwał "Traktoriada". Z przyjacielem Marcinem Obałkiem przejechali dziesięć krajów wyremontowanym, 53-letnim polskim traktorem.

Pan Piotr zwykle zwiedza świat spontanicznie, bez robienia dokładnych planów czy studiowania przewodników.

Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce.
Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce. Archiwum Piotr Śliwińskiego

Do zdobycia Korony Ziemi pozostaje tylko najwyższy szczyt Antarktydy

Pierwszą podróż dookoła świata zrealizował w wieku zaledwie 24 lat. Odwiedził wtedy ponad dwadzieścia krajów na wszystkich kontynentach, w tym wszystkie stany w USA i Australii. Pracował m.in. w fińskiej elektrowni atomowej.

Druga część grafiki podróżniczej pana Piotra wprawia w osłupienie jeszcze bardziej. Podróżnik kocha góry, najbardziej te najwyższe. Prawie już zdobył Koronę Ziemi, czyli najwyższe szczyty poszczególnych kontynentów. Brakuje mu jedynie wejścia na mierzący 4897 metrów nad poziom morza, Masyw Vinsona na Antarktydzie.

Na swoim koncie ma Mount Blank (4810 m nad poziomem morza), najwyższy szczyt Europy dla starszych wiekiem, którzy takiej uczyli się na lekcjach geografii. Teraz przeważa pogląd, że najwyższym szczytem jest Elburs (5642 m n.p.m) w górach Kaukaz. Niektórzy używali też określenia szczyt Europy Zachodniej i Wschodzi. Różne wersje geografów "godzi" pan Piotr, który zdobył oba szczyty.

Ponadto Mount Everest w Azji (8848 m n.p.m.) najwyższy szczyt świata. Do tego Kilimanjaro (5895 m n.p.m.) w Afryce, Aconcagua (6961 m n.p.m) w Ameryce Południowej, Górę Kościuszko (2282 m n.p.m.) w Australii. Denali (6194 m n.m.p.) w Ameryce Północnej. Poprzednia nazwa tej góry w Alasce to McKinley. Jednak w 2015 r. decyzją prezydenta USA Baracka Obamy wrócono do starego określenia miejscowych Indian. Denali w ich języku oznacza "wysoki". Był też na Cersensz (4884 m n.p.m.) najwyższej górze w całej Australii i Oceanii. Wyprawy na szczyty organizuje z Jackiem Jaśniewskim.

Ciekawe było zdobycie Góry Kościuszko w 2014 roku. Pan Piotr wbiegł na nią podczas Kosciuszko Half Maraton. Okazuje się, że w ramach przygotowań do wypraw wysokogórskich stratuje w maratonach i biegach górskich. Pasjonuje się paralotniarstwem i... (chyba dla przeciwwagi) szachami.

Gdzie pan mieszka na stałe? Na świecie

Pytany o to, gdzie mieszka na stałe odpowiada: od 12 lat, od skończenia studiów, jestem w podróży po świecie.

- Na stałe to nigdzie nie mieszkam. Pytany odpowiadam, że pochodzę z Podkarpacia - wyjaśnia.

Urodził się w 1982 roku Dynowie, pochodzi ze Śliwnicy w gminie Dubiecko, niedaleko Przemyśla. W Dubiecku chodził do szkoły podstawowej, w Lesku do liceum. Laureat wielu konkursów matematycznych, logicznych i szachowych. Na studia wyjechał do Krakowa. Jest absolwentem Politechniki Krakowskiej, Wydziału Inżynierii Lądowej. Prowadzi cztery firmy, które zajmują się handlem herbatami z krajów azjatyckich, energetyczną yarba mate z Ameryki Południowej, sziszami (fajkami wodnymi) z krajów arabskich i kawą z Afryki. Prowadzi wykłady, w tym dla świata biznesu. Przez kilka mieszkał w USA i Australii.

Obecnie na co dzień mieszka w jurtach mongolskich, które buduje w różnych miejscach Polski. Pomysł na takie lokum przywiózł jeszcze w 2008 r. z Mongolii. Spodobała mu się idea mieszkania w jednej, dużej, okrągłej przestrzeni, a także to, że tak dom można złożyć i przenieść się w inne miejsce.

Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce.
Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce. Archiwum Piotr Śliwińskiego

Pierwsze jurty budował z pomocą przyjaciół z Mongolii i Etiopii oraz przyjaciół z Politechniki Krajowej, którzy pomogli przystosować jutry do polskich warunków klimatycznych. Pierwsza jurta powstała w Krakowie, w miasteczku politechniki. Niedawno jedna z jego jurt, 30 metrów kwadratowych powierzchni, stanęła w Jarosławiu, budząc ciekawość wielu osób.

Dzień urodzin dla pana Piotra jest ważny. Od 20 lat celebruje je najczęściej z przyjaciółmi w różnych ciekawych miejscach. Każdego roku w innym. Opisy zawarł w 20-letniej historii swoich urodzin na osobistej stronie internetowej. Opowieść zaczyna się w 2001, gdy urodziny świętował na promie do Szwecji. Potem były imprezy w różnych miejscach Krakowa, kopalni soli w Bochni, Bośni, Tybecie, Spitsbergenie (Norwegia).

Na Spitsbergenie każdy samotnie podróżujący musi mieć karabin

Na szczycie Newtontoppen w ubiegłą sobotę było ok. minus 15 do 20 stopni mrozu. Do tego dochodzi silny wiatr, który powoduje, że odczuwalna temperatura dochodzi do minus 28 - 30 stopni. Wiatr zapowiada się silniejszy, dlatego odczuwalna temperatura może spaść nawet do minus 40 stopni. Od ok. dwóch godzin pada śnieg.

- Śnieg zaczął padać, gdy zbliżałem się do szczytu. Duże opady, słaba widoczność, trudno się poruszać - relacjonuje podróżnik.

Teraz pana Piotra czeka powrót do ostatniego obozu, który rozbił ok. 10 km pd szczytu. Przez 18 dni trudnej wędrówki pokonał 150 km, według trasy na mapie. W rzeczywistości odległość jest większa, gdyż kilka razy pan Piotr schodził z trasy, kilka razu zgubił drogę. Z tych względów szacuje, że faktycznie pokonał ok. 200 km.

- W drodze powrotnej będę zjeżdżał ze szczytu na nartach, do obozu. W nim odpocznę. Jak pogoda pozwoli i będę miał siły, to złożę obóz. Namiot, ogrodzenie z ładunkami wybuchowymi. W tych warunkach, przy silnym mrozie, będzie to rudne - opowiada pan Piotr.

Ogrodzenie z ładunkami wybuchowymi jest wymagalne przy samotnych podróżach przez Spitsbergen. Chodzi o bezpieczeństwo i ochronę przed atakami niedźwiedzi polarnych. Pan Piotr jest również wyposażony w karabin, którym w ostateczności może się bronić przed drapieżnikami. Wcześniej stosuje się różne odstraszacze. Ponadto na wyposażeniu w chwili zdobywania szczytu miał ciepłe ubrania, narty, kijki, prowiant, termos z herbatą.

Na około miesięczną ekspedycję podróżnik miał za sobą podwójne sanie o wadze 120 kg, które pomagał sobie ciągnąc, wykorzystując siłę wiatru i snowgliding. Oprócz spotkania stada reniferów w pierwszych dniach wyprawy, to przez kilkanaście dni nie było żadnych śladów życia ani ludzi, ani zwierząt, a jedynie białe połacie śniegu i gdzieniegdzie przebijające się zarys zasp śniegowych oraz innych szczytów i krajobrazów lodowców.

Spitsbergen to wyspa, część norweskiego archipelagu Svalbard. Słynie z surowego klimatu i dzikiej, fascynującej natury. To miejsce, gdzie ekstremalne warunki stawiają przed podróżnikami wiele trudnych wyzwań. Zagrożeniami w takich wyprawach są lawiny, szczeliny i odmrożenia, ale tutaj Piotr miał już doświadczenie ze wcześniejszych wypraw. W trakcie aktualnej ekspedycji dość ryzykowane byłoby spotkanie z niedźwiedziem, gdyż te potrafią być agresywne i atakować ludzi. Ale i tutaj podróżnik był dobrze przygotowany i zgodnie z przepisami od gubernatora wyspy zabrał ze sobą kilka urządzeń wywołujących hałas, dwie rakietnice, a nawet w ostateczności, w przypadku ataku zagrażającemu jego życiu - karabin Mauser kaliber 30-06.

Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce.
Wyprawa Piotra Śliwińskiego na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu w Arktyce. Archiwum Piotr Śliwińskiego

Pan Piotr porusza się po Spitsbergenie wykorzystując innowacyjną technikę snowgliding. Jest to metoda poruszania się po śniegu, która łączy w sobie elementy narciarstwa i paralotniarstwa. Pan Piotr jest entuzjastą tego sportu. Intensywnie przygotowywał się do wyprawy z myślą, aby wykorzystać nowatorski sposobu przemieszczania się w górzystych terenach Spitsbergenu. Wyspa ta, będąca częścią norweskiego archipelagu Svalbard, słynie z surowego klimatu i dzikiej, fascynującej natury. To miejsce, gdzie ekstremalne warunki stawiają przed podróżnikami wiele trudnych wyzwań, które dla pana Piotra jak zwykle stały się motorem jego wyprawy.

Newtontoppen (szczyt Newtona) to największa i najwyższa góra na Svalbardzie, mierząca 1713 metrów. Jej szczyt jest najwyższym punktem na Svalbardzie. Znajduje się w północno-wschodnim narożniku wyspy Spitsbergen w paśmie Chydeniusfjella. Górę pierwszy zdobył Helge Backlund w 1900 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24