Na zalewie solińskim już nie obowiązuje strefa ciszy. Będzie wolnoamerykanka?

Poparcie społeczne dla strefy ciszy ustanowionej na jeziorze solińskim było zawsze bardzo wysokie. Opowiadali się za nią turyści, żeglarze i samorządowcy. Gestorzy bazy turystycznej przestrzegali, że ryk skuterów wodnych i motorówek wypłoszy ludzi pragnących pływać po akwenie solińskim w ciszy i spokoju.

• Zalew soliński jest nie tylko zbiornikiem retencyjnym, ale również zbiornikiem wody pitnej.
• Spełnia ponadto funkcję rekreacyjną.

Dlatego praktycznie od początku obowiązywała na nim strefa ciszy. Decydował o tym wojewoda, najpierw krośnieński, potem podkarpacki. Prawo do pływania po jeziorze na jednostkach napędzanych silnikami spalinowymi miały tylko Policja, ZEW Solina-Myczkowce, czy WOPR. Pozostałe przypadki były jednostkowe i dotyczyły WPT Bieszczady (potem Biała Flota) i ludzi mieszkających nad zalewem, ale można ich było policzyć na palcach jednej ręki.

W 2006 roku, kiedy zmieniła się kompetencja w wyznaczaniu stref ciszy, Rada Powiatu Leskiego podjęła uchwałę ustanawiającą strefę na całym akwenie. Kolejne uchwały podejmowano w następnych latach. W 2011 roku w uchwale radni powiatowi wyłączyli z zakazu wspomniane służby, ale także 12 statków żeglugi pasażerskiej.

Zezwolenie oprócz 12 statków, uzyskały również jednostki pływających ośrodków naukowo-badawczych wyższych uczelni, jednostki pływających licencjonowanych ośrodków szkolenia żeglarskiego, właściciele zarejestrowanych wypożyczalni sprzętu pływającego (posiadających ponad 25 sztuk jednostek pływających), ale tylko na wypadek potrzeby holowania czy akcji ratunkowych, a także jednostki Polskiego Związku Wędkarskiego. Pozostali musieli pływać na jednostkach z silnikami elektrycznymi.

Krytyka ograniczeń nasiliła się po szkwale w 2016 roku, kiedy pojawiły się głosy, że strefa ciszy jest ważniejsza niż bezpieczeństwo.

Ograniczenie spotkało się ze sprzeciwem przedsiębiorców, którzy uznali, że uchwała ogranicza możliwość prowadzenia działalności gospodarczej, tym bardziej że byli równi i równiejsi wobec prawa i niektórzy pływali na silnikach spalinowych pod szyldem podmiotów nie objętych limitem. Zaskarżyli ją więc do WSA w Rzeszowie. Ten w 2017 roku stwierdził nieważność uchwały, uznając, że Rada Powiatu Leskiego dowolnie limitowała liczbę statków z napędem spalinowym.

Rada powiatu złożyła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

– Trwało to kilka lat – podkreśla Andrzej Olesiuk, starosta leski. - Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości prawne, ale finalnie NSA uchylił naszą uchwałę.

To oznacza, że obecnie każdy ma prawo pływać po zalewie jednostką z silnikiem spalinowym, ale po dopełnieniu formalności. Musi zwrócić się do marszałka województwa o zezwolenie. Marszałek nie ma obecnie podstawy prawnej, by takiego zezwolenia nie wydać.

Adam Piątkowski, wójt gminy Solina, nie chce w chwili obecnej wypowiadać się na temat strefy ciszy, ale gmina jest żywotnie zainteresowana, by nadal ona obowiązywała. To konieczność, gdyż zbiornik zaopatruje ludność w wodę pitną. Są tam trzy duże ujęcia.

Natomiast starosta Olesiuk nie kryje, że powiat będzie chciał pójść w kierunku zaostrzenia prawa lokalnego.

– Mamy zamiar podjąć nową uchwałę – informuje. – Będziemy chcieli zdecydowanie ją zaostrzyć, zakazując silników spalinowych, z wyłączeniem służb, ale wprowadzając okres przejściowy na przestawienie się na silniki elektryczne. Chcemy to zrobić jeszcze przed tegorocznym sezonem.