Na złość wójtowi

Wysokość subwencji oświatowej uzależniona jest od liczby uczniów i promuje placówki większe. Powszechnie mówi się, że to "pieniądze idą za uczniem" i to jest fakt. Im jest ich mniej, tym gorzej. Stąd wszystkim gminom zależy, aby w ich obrębie jak najwięcej uczniów uczęszczało do szkół funkcjonujących na terenie własnej gminy. Jednakże z drugiej strony obowiązuje inny przepis, który nie przypisuje ucznia do konkretnej szkoły. Może on sobie wybierać szkołę, bo takie jego prawo. Wywołuje to napięcia. Takie jak np. w gminie Sanok.
W Mrzygłodzie duża liczba dzieci kończących podstawówkę nie decyduje się na kontynuowanie nauki w gimnazjum w Dobrej, czy w Trepczy, lecz wybiera Sanok. Z Lalina dzieci najczęściej wybierają szkołę w Grabownicy (gm. Brzozów), a nie w Pakoszówce (gm. Sanok). Z kolei rodzice dzieci z Markowiec kierują swe pociechy do szkoły w Pobiednie (gm. Bukowsko), a nie do Prusieka (gm. Sanok).
W Lalinie jedynym tłumaczeniem rodziców jest stwierdzenie, że do Grabownicy jest im "po drodze", bliżej i zawsze tak było. W innych przypadkach tłumaczenie nie jest już takie proste. - Jak gmina tak nas będzie traktować, jak nic tym szkołom nie daje, to niech się nie dziwi, że wysyłamy dzieci tam, gdzie jest lepiej. - uzasadnia jeden z rodziców z Markowiec. Inny rozmówca z Mrzygłodu mówi wprost: - robimy to gminie na złość, bo nie podoba się nam jej polityka oświatowa.
Wójt Mariusz Szmyd: - Ludzie ci nie rozumieją, że robiąc gminie na złość, robią równocześnie na złość samym sobie. Wydając z budżetu tak dużo na oświatę, brakuje nam na rozwiązywanie innych problemów. Z kolei gdybyśmy otrzymywali większą subwencję, więcej pieniędzy moglibyśmy przeznaczać na gminne szkoły. Inaczej by one wyglądały, lepiej byłyby wyposażone. Wstyd się przyznać, ale żadna z naszych szkół w gminie nie posiada sali gimnastycznej...