Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadajemy na tych samych falach

Jakub Hap
Jasielski Klub Łączności SP8KJX. Pasje różne miewają oblicza. Niektóre są jak nałóg, z którego ciężko wyjść. Ale żeby tak uzależnić się od... krótkofalówki? Wszystko jest możliwe.

Pochodzą z różnych miejscowości powiatu, nie tylko Jasła. Dzieli ich wiele - pomijając wiek, stan cywilny, wykształcenie czy zawód, nierzadko również światopogląd, sympatie polityczne, stan portfela. Jednak w kontekście tego, co naszych bohaterów łączy, żadna z powyższych kwestii nie ma znaczenia - ba, nawet personalia się nie liczą, bo w ich świecie każdy jest znakiem wywoławczym. Biorąc doręki krótkofalówkę, przenoszą się w świat, gdzie liczą się wyłącznie możliwości fal radiowych. I wspólne podróże po częstotliwościach UKF.

50 lat minęło...
Jasielski Klub Łączności, bo tak brzmi oficjalna nazwa grupy, powstał w 1964 roku przy miejscowym oddziale Ligi Obrony Kraju. Na falach krótkich pojawił się wówczas znak klubowej stacji LOK - SP8KJX. Pierwszymi operatorami byli dwaj Ryszardowie - Szczurek (SP8XS) i Paciorkowski (SP8AGN), zaś szefem, i funkcję tę pełnił przez wiele lat, Franciszek Dybaś.

W pierwszych latach istnienia klubu siedziba krótkofalowców mieściła się w Rynku - gdzie wówczas stacjonował jasielski LOK. Bezpośrednio pod mieszkaniem, w którym wychowywał się Aleksander Ofiarski (SP8-NFO), aktualny prezes. Kto wie, co robiłby dziś w wolnych chwilach, gdyby nie magia pomieszczenia za drzwiami, które dzień w dzień wielokrotnie mijał.

Magia, która trwa
- Do tego miejsca ciągnęło mnie odkąd pamiętam. Gdy miałem 6 czy 7 lat postanowiłem zaspokoić ciekawość. Jak raz spojrzałem do środka i zobaczyłem sprzęt, nie myślałem już o niczym innym. Zostałem oczarowany - wspomina pan Aleksander.

W klubowe szeregi wszedł na początku lat 60. Krótkofalowcem z licencją jest od roku 1972.

- Krótkofalarstwo i elektronika to dla mnie całe życie. Nigdy nie było dodatkiem, urozmaiceniem codzienności. Zawsze zajmowało pierwsze miejsce. Dowodem tego niech będzie chociażby fakt, że pasja ukierunkowała moją drogę zawodową. Gdyby nie ona, pewnie nie pracowałbym jako elektronik - a mogę się pochwalić, że pierwsze radio naprawiłem mając 9 lat. Od krótkofalówek wszystko się zaczęło, i na nich się pewnie skończy. Nawet na rencie nie dają mi spokoju - śmieje się prezes, od kilkunastu lat mieszkaniec Skołyszyna.

Jerzy Cetnar (SP8GKB), drugi z naszych rozmówców, do klubu dołączył później niż kolega - w 1998 roku. Choć, jak podkreśla, tematyka krótkofalarstwa zainteresowała go o wiele wcześniej. Za sprawą zapalonego na tym punkcie sąsiada.

- Jak w latach 60. zobaczyłem radio zajmujące całą ścianę jego pokoju, nie mogłem wydusić z siebie słowa. To robiło wrażenie - mówi emerytowany już pracownik „Gamratu”, a jednocześnie mieszkaniec jasielskiego osiedla o tej samej nazwie.

Pan Jerzy podkreśla, że z miłości do krótkofalarstwa ciężko się wyleczyć. Ono jest jak nałóg.

- Ciągle jest ochota, aby siedzieć przy radiu, chociaż może już nie taka sama jak dawniej, kiedy robiło się to godzinami - mówi. - Teraz zrobić prosty nadajnik, to chwila roboty. Raz dwa, i jest. Dziś wszelkie podzespoły są na wyciągnięcie ręki. Kiedyś wszystko trzeba było budować od podstaw. Ale to właśnie miało urok, bo wymagało poświęcenia - dodaje pan Aleksander.

Możemy nie spać, możemy nie jeść
Nasi rozmówcy tłumaczą, że z krótkofalarstwem jest trochę jak ze sportem. Rozrywka rozrywką, ale liczą się wyniki. - Ideą naszego działania jest to, aby przy rozbudowanych systemach antenowych przeprowadzić jak najdalsze łączności. Moc minimalna, ale odległości dalekie - o to tu chodzi. A dystanse między krótkofalowcami to tysiące kilometrów, to nas pociąga. Sprawia, że możemy nie spać, nie jeść, nie pić... - tłumaczy prezes klubu.

Obecnie klub skupia jedenastu członków. Są wśród nich zarówno osoby zajmujące się radiokomunikacją zawodowo, jak i amatorzy krótkofalarstwa. Trzon stanowią weterani, jak obecny prezes czy jego poprzednik Leszek Gryc. Oni dobrze pamiętają stare czasy.

- Każdy okres naszej działalności miał swój klimat. Sam bardzo miło wspominam np. lata 90., kiedy to wraz z naszym nieodżałowanym przyjacielem śp. Jackiem Szaro, jednym z najlepszych telegrafistów w klubie, którego pożegnaliśmy w zeszłym tygodniu, siedzieliśmy na okrągło przy radiostacji. Po charakterystycznych dźwiękach wydobywających się z głośników w kościele Franciszkanów nasi koledzy, przebywający na mszy, już wiedzieli, że coś działamy. Śmialiśmy się, że strach lodówkę otworzyć, bo można usłyszeć znak klubowy - mówi pan Aleksander.

Aktywni
Po opuszczeniu murów kamienicy w Rynku, krótkofalowcy spotykali się m.in. w pokoju przy ul. Puszkina, „baraku” Pektowinu, na terenie tarnowieckiej huty szkła, później też w garażu LOK-u przy ul. Staszica. Do roku 2014 w gmachu przy ul. Koralewskiego 3. Obecnie siedziba klubu mieści się w Zespole Szkół Miejskich nr 3 w Jaśle. Podczas spotkań czas upływa im na wymianie informacji z zakresu radiotechniki, elektroniki, propagacji fal radiowych, technik operatorskich, technik komputerowych stosowanych do amatorskiej radiokomunikacji.

Są też aktywni na zewnątrz. Organizują kursy dla operatorów stacji amatorskich, regularnie biorą udział w zawodach łączności oraz ćwiczeniach z zakresu Obrony Cywilnej Kraju. Cały czas są też w gotowości do poważnych działań. - Umiejętności takich osób jak my są nieocenione w budowaniu łączności, np. w czasie klęsk żywiołowych. Jasielski klub akurat nie miał dotąd okazji uczestniczyć w jakichś spektakularnych akcjach, ale cały czas jesteśmy na posterunku - zaznacza pan Jerzy.

Na przestrzeni ponad 50 lat działalności stacja SP8KJX nawiązała kilkadziesiąt tysięcy łączności. Komunikowała się z ponad 200 krajami z wszystkich kontynentów. - Udało się nawet nawiązać połączenie z Husainem, królem Jordanii. Mamy od niego potwierdzenie, z barwami narodowymi - chwali się prezes Ofiarski.

Od kilku dobrych lat krótkofalowcy z Jasła łączą się ze światem dzięki przemiennikom fonicznym w paśmie 2m, oraz 70 cm, zamontowanym na krzyżu na szczycie „Liwocza”. Klub dysponuje też systemem przekaźnikowym APRS, pozwalającym na lokalizowanie w czasie rzeczywistym położenia obiektów ruchomych, zaopatrzonych w odpowiedni nadajnik - np. samochodów, samolotów. Krótkofalowcy prowadzą łączności nie tylko bezpośrednio, ale wykorzystują również odbicie od księżyca, posiadają własne satelity telekomunikacyjne.

Jak rodzina
Tym, co wyróżnia Jasielski Klub Łączności na tle innych grup hobbystycznych, jest nie tylko wspólne uprawianie wyjątkowo specyficznej pasji. Krótkofalowcy są jak rodzina, zawsze mogą na sobie polegać, spotykają się towarzysko. Również w towarzystwie żon, choć te nie zawsze z entuzjazmem reagują na zamiłowanie mężów. - Gdy mówię mojej małżonce, gdzie się udaje, odpowiada, że jesteśmy nie krótkofalowcami, lecz krótkomózgowcami - śmieje się pan Jerzy. - O przepraszam, moja z kolei lubi posłuchać radia. Zdała nawet egzamin, sam ją przygotowałem - ripostuje pan Aleksander.

Na koniec warto wymienić osoby, które posiadają status szczególnie zasłużonych dla klubu. To Ryszard Szczurek, Leszek Gryc, Wojciech Kawa, Franciszek Dyląg, Przemysław Rączka, Krzysztof Orlof, Marek Czacho-wski, Jerzy Idzik, oraz Aleksander Karamon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24