NETO Sokół Łańcut sensacyjnie przegrał w Lublinie

Dramatyczna skuteczność, brak Macieja Klimy i Marcela Wilczka sprawiły, że Sokół Łańcut opromieniony wygraną ze Startem Gdynia trzy dni później uległ z innym Startem, tym z Lublina. Łańcucianie nie mają szczęścia do swoich sobotnich rywali. W ubiegłym sezonie dwukrotnie z nimi przegrali.

Do dziewiątej minuty nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Po akcji Bartosza Dubiela nasz zespół prowadził 14:6, ale wtedy coś się zacięło. Dobrze grający łańcucianie zaczęli notoryczni pudłować, a zamiast wziąć się w garść, często wdawali się w dyskusje z sędziami. Ten moment wykorzystali gracze Dominika Derwisza. Zdobyli 14 punktów z rzędu.

Sokół w trzeciej kwarcie zdołał jeszcze wyjść na prowadzenie (30:28), lecz gospodarze cały czas czekali na błędy rywali. Wtedy też w zamieszaniu jeden z rywali uderzył Dubiela i rozbił mu nos. To dodatkowo wybiło "sokoły" z rytmu. Skorzystali z tego gospodarze w ostatniej części meczu od stanu 44:39 rzucając dziesięć punktów z rzędu.

Tych strat łańcucianie nie potrafili już odrobić.

START LUBLIN - NETO SOKÓŁ ŁAŃCUT 59:49 (11:14, 15:8, 12:12, 21:15)

START: Prażmo 2, Myśliwiec, Szymański 8 (2x3), Michalski 5, Kowalski 14 (1x3) oraz Aleksandrowicz 9 (1x3, 8 zb.), Pustelnik 3 (1x3), Łuszczewski 18 (2x3, 18 zb.).

SOKÓŁ: Fortuna 4, Chromicz 6 (1x3, 9 zb), Pisarczyk 11 (1x3), Dubiel 14 (12 zb), Szurlej 9 oraz Hałas, Bogdanowicz 3 (1x3), Balawender, Buszta 2.

SĘDZIOWALI: Jacek Litawa, Marcin Gandor, Marcin Wasilewski.

WIDZÓW 300.

Więcej o meczu w poniedziałkowych Nowinach