- Dlaczego zdecydowałeś się wziąć udział w turnieju? Skusiła cię nagroda pieniężna?
- Nie, na pewno nie chodziło o pieniądze. Po prostu czułem, że w jakimś stopniu jestem to winien Marcie (dop. red Półtorak). Kiedy startowałem w Rzeszowie zawsze byłem dobrze i regularnie opłacany, nigdy nie miałem z nią żadnych spięć. Do tej pory utrzymujemy dobre stosunki, dlatego kiedy zadzwoniła nie miałem oporów, żeby przyjechać. Zwłaszcza, że w ogóle nie czuję się zmęczony sezonem. Chciałbym go jeszcze przedłużyć, dlatego możliwość kolejnego startu bardzo mi pasowała.
- Drugie miejsce w memoriale cię satysfakcjonuje?
- Zawsze mogło być lepiej(śmiech). Mój występ był wystarczająco dobry, żeby wygrać, ale w decydującym momencie zabrakło prędkości. W ogóle czułem się wolny. Od początku nad tym pracowaliśmy, ale nie udało się. Walasek był szybszy.
- Jak zwykle w Rzeszowie zostałeś ciepło przywitany przez fanów...
- Zgadza się i bardzo się z tego cieszę. Tak było od zawsze, dlatego chciałbym im podziękować za wszystko, czym obdarowali mnie w przeszłości. Powiem tylko, że czułem się tu jak w domu. To ogromne wsparcie było niesamowite.
- Jest szansa, że wrócisz do Rzeszowa?
- Jak uczy przysłowie, nigdy nie mów nigdy. Na razie dobrze mi w Gorzowie, gdzie spędzę najbliższy rok. Ale z Rzeszowem łączą mnie miłe wspomnienia i bardzo możliwe, że kiedyś znów tu zawitam. Tu jest dobry klub, z porządnymi ludźmi, którzy opiekował się mną również poza torem. Takich rzeczy się nie zapomina.
- Memoriał to twój ostatni występ w sezonie. Tego roku nie zaliczysz raczej do udanych...
- Zdecydowanie nie, zwłaszcza, jeśli chodzi o Grand Prix. Nic nie wychodziło tak, jak trzeba. I winię za to przede wszystkim pracujących ze mną ludzi. Nie byli tak dobrzy, jak być powinni. Ja muszę się skupiać na swoich startach, nie mogę równocześnie dbać o sprzęt i ciągle doglądać każdego szczegółu. Żeby osiągnąć sukces trzeba mieć wokół siebie pewnych ludzi. Dlatego przygotowania do przyszłego sezonu rozpocznę od zbudowania swojego teamu od podstaw.
- Gdyby to zależało od ciebie, komu przyznałbyś dzikie karty na starty w Grand Prix?
- Może to zbyt bezpośrednie, ale po pierwsze sobie. Mój cel na przyszły rok to mistrzostwo świata i wiem, że mnie na to stać. Drugi w kolejności byłby AJ (dop. red. Andreas Jonsson) i później ten młody Rosjanin Emil, który miał w tym roku spore problemy zdrowotne. Wreszcie postawiłbym na Kołodzieja, któremu tylko pech przeszkodził zakwalifikować się z Grand Prix Challenge. Wiem, że przez dużą liczbę Polaków w Grand Prix, fani obawiają się o tę jego dzika kartę, ale ja nie widzę powodów, dla których miałby jej nie dostać. Przez cały sezon jeździł świetnie we wszystkich ligach i tylko to powinno się liczyć.
- Zaplanowałeś już swoje wakacje?
- Tak, w grudniu jedziemy do Tajlandii, gdzie spędzimy dwa tygodnie. Teraz, kiedy sezon się skończył nie myślę już o niczym innym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice