Nie wszędzie dojedziesz taksówką

Janusz Żyłka, rzeszowski taksówkarz, w czwartek dostał zlecenie. Pojechał odebrać klientkę z dwójką dzieci i bagażami z parkingu przed urzędem wojewódzkim.

- Żeby zabrać klientów, musiałem wziąć z bramy wjazdowej bloczek opłat. Gdy wyjeżdżałem kilka minut później, parkingowy mnie nie wypuścił. Musiałem zapłacić 1,50 zł - skarży się.

Zakaz wjazdu na deptak

Klienci narzekają też na zły dojazd do ul. 3-go Maja. W efekcie zamawiając taksówkę na rzeszowską starówkę muszą umawiać się w kilku innych miejscach, gdzie auta nie mają zakazu wjazdu. Na przykład na sąsiednich ulicach: Jagiellońskiej, Zamkowej, Zygmuntowskiej albo Bernardyńskiej.

Na razie szanse na zmianę są niewielkie, bo Miejska Administracja Targowisk i Parkingów w Rzeszowie zmniejsza ilość wydanych pozwoleń na wjazd do "strefy A" czyli m.in na ul. 3 - go Maja.

- Na początku tego tygodnia wydłużyliśmy czas na bezpłatny wjazd przed urząd wojewódzki. Teraz na zabranie klientów taksówkarze mają 8 minut i nie muszą za to płacić- mówi Wiesław Jurek, dyr. MATiP.

Na PKS też nie dojedziesz

Jeszcze większym utrudnieniem jest zakaz wjazdu na dworzec PKS.

- Klientów musimy wysadzać na wąskiej ul. Grottgera - mówi Paweł Dobrowolski, taksówkarz.

Zarząd PKS obiecuje, że niebawem załatwi problem.

- Chcemy zrobić przed dworcem specjalną zatoczkę dla taksówek - mówi Czesław Piela, prezes PKS w Rzeszowie. - Myślę, że najpóźniej za kilka miesięcy wszystko będzie gotowe.