Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wysyłaj komunikatów, rozmawiaj z dzieckiem

Wanda Mołoń
KRYSTYNA BARANOWSKA
Rozmowa z Elżbietą Ząbek i Teresą Wnęk, nauczycielkami nauczania początkowego w Zespole Szkół w Łukawcu (gm. Trzebownisko).

- Pierwsze lata w szkole uczą społecznych zachowań i życia w grupie. Czego jeszcze?
- Małe dziecko chłonie jak gąbka. Dajemy mu podstawy do dalszej edukacji, uczymy pewności siebie, wpajamy normy zachowań i odnajdywania się w szkolnej społeczności.

- Zaczynacie od nauki pisania i czytania?
- Nie. Od uczenia dziecka umiejętności słuchania, wypowiadania się, komunikowania się z rówieśnikami i nauczycielem, a także przestrzegania norm obowiązujących w szkole. Na dźwięk dzwonka dziecko musi wejść do klasy, zająć miejsce w ławce, a o pozwolenie wyjścia do toalety powinno poprosić nauczyciela. Bywa i tak, że dziecko wstaje podczas lekcji, oznajmiając w drzwiach - idę sikać! To nie tak. Współcześni rodzice inteligentni i wykształceni czasem wychowują dziecko "kalekę", które nie umie trzymać łyżki, bo je karmią, żeby szybciej zjadło. Nie potrafi posługiwać się nożyczkami, bo chowano je przed nim, aby nie zrobiło sobie krzywdy. Nie maluje farbami, bo się pobrudzi albo zachlapie dywany.
- Przedszkole nie nadrabia niedostatków w domowym wychowywaniu?
- Nie wszystkie wiejskie dzieci uczęszczają do przedszkola. Przedszkolaki prezentują zupełnie inny, znacznie wyższy, poziom dojrzałości emocjonalnej i społecznej. Jednak sporo malców wychowują babcie, dziadkowie, ciocie na emeryturze. Bo taniej. Dopiero od roku mamy w Zespole Szkół w Łukawcu oddział przedszkolny, jak z bajki, z opiekunkami, które stawiają przed dziećmi określone zadania.

- Rodzice zadań nie stawiają?
- Częściej wysyłają dziecku komunikaty, nie oczekując odpowiedzi - idź tam, zrób to czy tamto, posprzątaj, przynieś, wynieś….Nie ma dialogu, nie ma rozmowy, więc dzieci nie potrafią budować dłuższych zdań, złożonych wypowiedzi. Zabiegani rodzice zostawiają pociechę przed telewizorem lub komputerem ("kłopot z głowy"), a przecież z urządzeniami dziecko nie porozmawia. Jego język jest uboższy.
- To znaczy, że wiejskie dziecko nadal ma "pod górkę“?
- Bardzo. Dalej ma do teatru, filharmonii, kina, muzeum. I chociaż bardzo się staramy, przecież co tydzień nie zorganizujemy wyjazdu do miasta, żeby pierwszak zapoznał się w instytucjami kultury, dotknął i posłuchał tego, o czym mu opowiada nauczyciel. Najlepsza projekcja nie zastąpi rzeczywistości. We wsi mieszka więcej rodzin uboższych, których nie stać na komputer, na wysupłanie dwudziestu złotych na niedzielną wyprawę do kina. W trzech pierwszych latach szkoły dziecko powinno poznawać otoczenie, wieś, szkołę, najbliższe mu środowisko, drogę z domu do szkoły. To już rodzice muszą wskazać - zobacz tam bocian uwił gniazdo, albo powiedzieć - ustąp miejsca w autobusie starszemu człowiekowi, podnieś papier, nie zaśmiecaj ulicy. To nie są banały - nie wyniesie pewnych zasad i wartości z domu i szkoły - pójdzie w świat ubogi i niedouczony. Nie chciałabym mówić - prostacki.

- Wyrównywanie szans - to też pieniądze na książki, encyklopedie, lektury. Nie każdego stać na takie wydatki.
- Ubogie rodziny są wspierane przez pomoc społeczną, ale nie zawsze to wystarcza. Najpierw kupuje się chleb, potem lekturę. I wciąż brakuje. Ale też powinna zmieniać się mentalność rodziców dzieci. Przykład? Jest w gminie basen, na który uczniowie mają bezpłatne wejście, zapłacić trzeba tylko przejazd. Na początku roku zapisuje się 50 uczniów, a w okolicach listopada na pływanie jeździ już tylko sześciu - siedmiu. Bo mają katar, alergię, a mama znajdzie mnóstwo usprawiedliwień. Nie potrafimy powiedzieć, czemu tak się dzieje? Przecież wiadomo, że pływanie hartuje, rozwija, więc raz w tygodniu dziecko powinno popływać. Organizowaliśmy lekcje teatralne, gdzie po obejrzeniu spektaklu uczniowie mogli porozmawiać z reżyserem, aktorami. Wiejskiej szkole trudniej też zdobyć pieniądze z unijnych programów na organizowanie imprez kulturalnych. Piszemy i nic! Wydaje nam się, że jesteśmy traktowani przez urzędników po macoszemu, bo co tam jakaś szkoła między Łańcutem a Trzebowniskiem! Dlatego nam gorzko, bo w szkole w Łukawcu dzieją się piękne rzeczy, o których warto mówić. Gdyby nie finansowa i rzeczowa pomoc rodziców, to nic by nie można było zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24