Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemców straszy biała bluzka

Anna Maria Żabińska
Podczas zajęć w Uniwersytecie w Marburgu.
Podczas zajęć w Uniwersytecie w Marburgu. Fot. Anna Maria Żabińska
Rozpoczynając studia w zakresie wiedzy o mediach na Uniwersytecie w Marburgu w Niemczech stanęłam w obliczu dość nagłej konfrontacji z nowym środowiskiem.

System edukacji na uniwersytecie niemieckim znacznie odbiega od naszego w Polsce. Przede wszystkim zaskoczyła mnie zupełna dowolność w uczęszczaniu na zajęcia. Studenci sami ustalają sobie plan zajęć i sami muszą zadbać o to, by na końcu studiów suma zdobytych punktów zgadzała się i można było przystąpić do egzaminu magisterskiego.

Nie widać dyscypliny

Nikogo nie interesuje, czy systematycznie uczęszczałeś na zajęcia. Jeżeli wywiążesz się ze stawianych wymagań, jak napisanie referatu, pracy pisemnej i zdanie egzaminu na koniec semestru, zaliczysz wymagany przedmiot.

Niemieccy studenci wędrują po korytarzach uczelni z papierosami w ustach, na wykładach popijają kawę z termosów lub zajadają coś z plastykowych pojemników.
Wykładowcy chętnie dają wciągać się w dyskusję, zachęcają do czynnego udziału na seminarium i cierpliwie odpowiadają na najprostsze pytania. Ogólnie panującą tu atmosferę można nazwać "luźną". Nie widać śladu dyscypliny, dobrze znanej z Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie studiowałam germanistykę.

I jeszcze kilka dodatkowych, być może przydatnych spostrzeżeń:

- Jeśli Niemiec zaprosi cię na kawę, najprawdopodobniej będziesz musiała zapłacić za nią sama!

- Jeśli nie chcesz się rozczarować, nie spodziewaj się, że kolega przepuści cię pierwszą w drzwiach!

- Jeśli jesteś dżentelmenem i chcesz przepuścić kobietę pierwszą w drzwiach, spodziewaj się, że albo nie zrozumie o co ci chodzi, albo obrzuci cię wystraszonym spojrzeniem!

- Jeśli w urzędzie usłyszysz odpowiedź odmowną, nie sądź, że coś osiągniesz dając łapówkę!

Jesteś w Niemczech...

Byle jakie odzienie

Podczas pierwszego egzaminu w niemieckim uniwersytecie, ubrana w białą bluzkę - w Polsce raczej obowiązkową w takiej sytuacji, czułam się źle pod zaciekawionymi i kpiącymi spojrzeniami kolegów ubranych w znoszone spodnie i bluzy.

Jeszcze do dzisiaj oburzam się na sygnał telefonu komórkowego podczas wykładu, a poza mną nie reaguje na to nikt.

Starając się być "po niemiecku" przyjazna nowemu środowisku nadal zastanawiam się, do którego z trzech pojemników w sali wykładowej wrzucić ogryzek, a do którego kubek po kawie.

Szczerość do bólu

Chociaż moi niemieccy koledzy sprawiają wrażenie chaotycznych, często jestem jedyną osobą, która podczas jazdy samochodem nie zapina pasów na tylnym siedzeniu.

Podczas gdy my Polacy na niewygodne pytanie szukamy taktownej i dyplomatycznej odpowiedzi, Niemiec odpowiada rozbrajająco szczerze. Czujesz się urażona, twój problem!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24