Nikt nie chce zapłacić za remont kładki w Boguchwale

- Od 2000 roku staramy się, by miasto przejęło od nas kładkę, ale bezskutecznie - wyjaśnia Zbigniew Sowa, dyrektor Zakładu Porcelany Elektrotechnicznej Zapel w Boguchwale. - Została przed laty wybudowana przez naszą firmę dla pracowników. W tej chwili korzystają z niej głównie mieszkańcy domów położonych za zakładem. Remontowaliśmy ją już kilka razy.

Dyrektor dodaje, że zakład ma ekspertyzę i nakaz remontu przejścia do końca tego miesiąca.

- Nie zrobimy tego, bo miasto nie chce go przejąć ani też współfinansować prac - zastrzega.

Miasto: nie jest nasza

Jeżeli roboty nie zostaną przeprowadzone, ze względów bezpieczeństwa zostanie zamknięte. Co na to władze miasta?

- Nie jest naszą własnością, tylko Zapelu - tłumaczy Adam Kalandyk, wiceburmistrz Boguchwały. Czy nie należałoby pomyśleć o przejęciu kładki, skoro korzystają z niej mieszkańcy? - pytamy.

- Musimy się nad tym zastanowić. Może byłoby to możliwe, ale wymaga czasu - odpowiada.

Firma Zapel jest gotowa przekazać ją władzom miasta w formie darowizny.

Jest jeszcze droga

Mieszkańcy osiedli nie ukrywają, że zamkniecie przeprawy utrudni im życie.

- Muszę chodzić do przychodni na rehabilitację. Jest po drugiej stronie torów - mówi pani Maria. - Przez kładkę idę około 15 minut, drogą pół godziny.

Pan Jan też często z niej korzysta.

- Chodzę tędy do kościoła, sklepu, Urzędu Miasta - dodaje. - Jeżeli ją zamkną, będę musiał chodzić dookoła przez rozkopaną drogę.

Do sprawy wrócimy.