Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe radary już działają. Ale mandat dostaniesz bez zdjęcia

Bartosz Gubernat
Jacek Świerczyński, Dziennik Wschodni
Do końca października w regionie będzie działać już 10 nowych fotoradarów.

- Od kilku dni pracuje pięć z nich. Stoją w Dębicy, Parkoszu, Tarnowskiej Woli, Przeworsku i Skołoszowie. Wszystkie są umieszczone w nowych, jaskrawożółtych skrzynkach - mówi Mirosław Półtorak, naczelnik delegatury Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego na Polskę południowo-wschodnią.

Budowa nowego systemu rozpoczęła się w ubiegłym roku. GITD przejęła wówczas stare fotoradary od policji i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wspólnie z policjantami inspektorzy wytypowali najbardziej niebezpieczne miejsca, w których od początku października montują nowy sprzęt. Zgodnie z założeniem, do lipca 2014 roku w nowym systemie przy drogach nie będzie już pustych masztów. Na Podkarpaciu kolejne aparaty mierzące prędkość i robiące zdjęcia zaczną działać w ciągu trzech tygodni.

- Będzie ich pięć. Staną w Nowej Sarzynie, Rudnej Małej, Trzcianie, Stobiernej i Nowosielcu. Pozostałe 15 sztuk zamontujemy do wiosny przyszłego roku. Są już kupione - mówi Mirosław Półtorak.

Różnica między starymi i nowymi fotoradarami dotyczy przede wszystkim sposobu przechowywania zdjęć. Wcześniej z każdego urządzenia trzeba było sczytywać je ręcznie. Teraz dane są wysyłane przez urządzenie do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w Warszawie. To tu "krokodyle" odbierają zdjęcia, ustalają właściciela samochodu i wysyłają do niego zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia.

Właściciel dostaje pocztą trzy możliwości. Na podstawie daty, godziny i miejsca zarejestrowanego wykroczenia może przyznać się do winy i przyjąć mandat z punktami karnymi. Wówczas GITD stosuje taki sam taryfikator jak policja. W przypadku, gdy nie wie, kto prowadził auto, grzywna jest wyższa, ale właściciel samochodu nie dostaje punktów karnych. Trzecia opcja to wskazanie osoby, której właściciel pożyczył auto. W ten sposób przenosi na nią odpowiedzialność za wykroczenie.

- Problem w tym, że teraz do listów nie są dołączane zdjęcia. Skąd w takim razie mam wiedzieć, czy akurat wtedy jechałem, ja, żona, czy syn? A niby dlaczego mam brać na siebie punkty syna, albo karać go za moje wykroczenie? Poza tym chcę zobaczyć dowód na to, że na zdjęciu jest moje auto. Jaką mam pewność, że drogowcy nie odczytali mylnie numeru rejestracyjnego? - pyta pan Tadeusz z Rzeszowa.

O tym, że pomyłki są możliwe przekonał się Franciszek Kasowski z Rzeszowa, który w czerwcu dostał list ze Straży Miejskiej w Krośnie Odrzańskim.

- Było do niego dołączone zdjęcie z fotoradaru. Wynika z niego, że w miejscu ograniczenia prędkości do 50 km/h moje auto porusza się 38 km/h. Ale strażnicy twierdzą, że prędkość wynosiła 88 km/h i każą mi zapłacić 300 zł mandatu. Kiedy zwróciłem im uwagę na nieścisłość, przysłali drugie pismo, z poprawionym wydrukiem - mówi kierowca, który poprosił grafologa o porównanie listów. Ten uznał, że pierwsze pismo to zupełnie inny dokument niż powtórne wezwanie, na którym prędkość wynosi już 88 km/h. - Dlatego oddałem sprawę do prokuratury. Mój przypadek dowodzi, że bardzo łatwo stać się ofiarą pomyłki. Tym bardziej, jeśli według nowych zasad nie ma się wglądu do zdjęcia - dodaje F. Kasowski.

W Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego w Warszawie przyznają, że system nie jest doskonały. - Ale zgodnie z przepisami zanim sprawa nie trafi do sądu, zdjęcie jest dowodem, którego nie możemy ujawnić. Być może przepisy się zmienią po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich, który interesuje się tą sprawą. Może się tak stać np. wówczas, gdy odpowiednie orzeczenie wyda Trybunał Konstytucyjny - tłumaczy Adam Jasiński z GITD.

Na możliwe problemy ze wskazaniem kierowcy inspektorzy nie mają na razie złotego środka. - W przypadku, gdy właściciel nie potrafi powiedzieć, kto jechał autem, może przyjąć wyższy mandat bez punktów. Czy nie wprowadził nas w błąd, możemy w każdej chwili zweryfikować na podstawie bazy danych z dowodów osobistych - dodaje Jasiński.

4 października Irena Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich wysłała do ministra transportu pismo, w którym pyta, na jakiej podstawie prawnej Inspekcja Transportu Drogowego odmawia udostępnienia zdjęć? Jej zdaniem nie ma do tego podstaw. Resort transportu na odpowiedź ma miesiąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24