Noworoczne wyprzedaże to szansa na tanie zakupy.

- Najpierw pojechałam do Galerii Rzeszów, potem do Millennium Hall. W obu szaleństwo. Kupujących tylu, że do niektórych butików trudno było wejść, a do przebieralni ustawiały się długie kolejki - opowiada 21-letnia Andżelika z Rzeszowa, która na zakupy wybrała się tuż przed Sylwestrem.
Teraz ruch może być jeszcze większy, bo na sklepowych witrynach pojawiły się nowe afisze kuszące obniżkami cen o 50, a nawet 70 procent.

Sprawdź gdzie trwają promocje!

- Poświąteczne wyprzedaże to doskonała okazja na tanie zakupy. Szkoda tylko, że w niektórych sklepach obniżki są jedynie pozorne. Bardzo często okazuje się, że duże przeceny dotyczą tylko najtańszych rzeczy, a większość jest przeceniona najwyżej o 30 procent - uważa Kinga Jakieła z Rzeszowa.

Przed takimi sztuczkami ostrzega Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, który na swojej stronie opublikował specjalny poradnik dla kupujących.

Kuszenie klienta

W Polsce, podobnie jak w Wielkiej Brytanii czy Norwegii wyprzedaże nie są uregulowane prawnie, dlatego sprzedawcy mogą je organizować, kiedy mają na to ochotę. Obniżki są proponowane klientom najczęściej sezonowo. Największe akcje tego typu mają miejsce pod koniec grudnia, tuż po świętach Bożego Narodzenia i po Nowym Roku. Moda przyszła do nas zza oceanu.

- Styczeń to w Nowym Jorku doskonały czas na zakupy. Ceny na wyprzedażach zeszłorocznych kolekcji są niższe nawet o 80 proc. - mówi Jolanta Ciemielewska z Woli Raniżowskiej, która od kilku lat mieszka w USA.
O takich upustach na naszym rodzimym podwórku możemy póki co, tylko pomarzyć. I choć zniżki nie są tak znaczne, klientów nie brakuje.

- Wyprzedaże są bardzo popularne. Podczas kontroli sklepów zdarzało nam się jednak wykrywać nieprawidłowości. Pamiętam przypadek, że towar był zachwalany przez sprzedawcę jako produkt w promocyjnej cenie. Prześledzenie dokumentacji wykazało jednak, że nadal oferowano cenę wyjściową, a obniżka była tylko w haśle reklamowym - mówi Józef Potaczała, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej.
Okazuje się, że jedną z najczęstszych pułapek, w jakie wpadamy jest dawanie wiary cenie, jaka widnieje na metce i niesprawdzalnie jej przy kasie. Kolejna podchwytliwa sztuczka, stawianie obok wieszaków z przecenionym towarem stojaków z ubraniami z nowych kolekcji.

Towar z wyprzedaży można reklamować

Jeśli poddamy się zakupowemu szaleństwu, a po zastanowieniu będziemy chcieli zwrócić sweterek czy spodnie, możemy mieć problem. Sklep może odmówić przyjęcia, wszystko zależy od dobrej woli sprzedawcy czy polityki sprzedażowej danej marki.

- Nie możemy zwrócić do sklepu towaru tylko, dlatego że przestał nam się podobać i zmieniliśmy zdanie. W świetle prawa sprzedawca może w takiej sytuacji odmówić przyjęcia rzeczy i zwrotu pieniędzy - wyjaśnia Elżbieta Sługocka - Krupa, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Krośnie.

A co w sytuacji, gdy okaże się, że kupiony na wyprzedaży np. sweterek po dokładnym obejrzeniu ma wadę, której nie zauważyliśmy podczas zakupów?

- Jeżeli towar był sprzedawany jako pełnowartościowy, a wada była ukryta, klient ma prawo do reklamacji. Warto jednak zadbać o dowód zakupu, którym może być np. paragon - dodaje Elżbieta Sługocka - Krupa.