Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy dyrektor muzeum w Przemyślu doniósł na poprzednika

Dariusz Delmanowicz
Mariusz Olbromski twierdzi, że jego odwołanie ze stanowiska dyrektor MNZP miało charakter polityczny. Pomimo prób nie udało nam się z nim skontaktować.
Mariusz Olbromski twierdzi, że jego odwołanie ze stanowiska dyrektor MNZP miało charakter polityczny. Pomimo prób nie udało nam się z nim skontaktować. Dariusz Delmanowicz
Czy Mariusz Olbromski, były dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, złamał prawo? To, że taki scenariusz jest możliwy podejrzewa jego następca Wojciech Władyczyn.

Olbromskiego zdymisjonował Zarząd Województwa Podkarpackiego. Ten oświadczył, że "odwołanie bez wątpienia miało charakter polityczny". Zapowiedział pozew do sądu, aby tam dochodzić swoich racji.

Władyczyn: Nie miałem wyjścia

Jedną z pierwszych decyzji Wojciecha Władyczyna (niegdyś wicedyrektora placówki, obecnie na emeryturze), któremu powierzono pełnienie obowiązków szefa muzeum, było skierowanie doniesienia do prokuratury.

- To dla mnie przykra sprawa, ale nie miałem innego wyjścia - przyznaje w rozmowie z Nowinami. - Już po odwołaniu ze stanowiska pan Olbromski zatrudnił 6 pracowników na czas nieokreślony. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że postąpił niezgodnie z prawem.

Według Władyczyna, niektóre z tych osób wcześniej nie pracowały w muzeum, natomiast inne były tam na stażu i tzw. pracach interwencyjnych.

- Miały świadomość, że nie otrzymają etatu, chociaż ostatecznie stało się inaczej - dodaje Władyczyn. - Placówka dysponuje skromnym budżetem, nie wiem teraz skąd wziąć pieniądze na pensje dla nich.
W muezum jest zatrudnionych 87 osób.

Wysokie kwalifikacje, niskie pensje

Nieoczekiwane powiększenie załogi zaskoczyło także związkowców.

- Decyzja nie była z nami konsultowana - zapewnia Jacek Błoński, wiceprzewodniczący KZ NSZZ Solidarność. - Wielokrotnie rozmawialiśmy z poprzednim dyrektorem i nie wspominał o chęci zatrudniania kogolowiek.

Muzealnicy narzekają na niskie wynagrodzenia. W 2007 roku prowadzili akcję protestacyjną.

- Dostajemy średnio ok. 1500 złotych "na rękę" - mówi jeden z nich. - To niewiele biorąc pod uwagę konieczność posiadania wysokich kwalifikacji.

Marek Ochyra, szef Prokuratury Rejonowej potwierdza wpłynięcie zawiadomienia.

- Prowadzimy czynności wyjaśniające - informuje prokurator. - Za wcześnie, aby mówić jaki będzie ich finał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24