Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy piłkarz Stali Rzeszów: nie zamierzamy być długo nisko w tabeli

Tomasz Ryzner
Paweł Alancewicz ma być mocnym punktem drugiej linii biało-niebieskich.
Paweł Alancewicz ma być mocnym punktem drugiej linii biało-niebieskich. Krzysztof Kapica
Rozmowa z PAWŁEM ALANCEWICZEM, wychowankiem Stomilu Olsztyn, nowym piłkarzem II-ligowej Stali Rzeszów

- Nie wiem, jak teraz, ale kiedyś Olsztyn był centrum tańca towarzyskiego.
- Możliwe, ale mnie kariera tancerza jakoś nie pociągała (śmiech). Na kursy nie chodziłem.

- Ale żeglować pan chyba umie?
- Jezior w okolicy Olsztyna nie brakuje. Latem z kolegami popływamy czasem na jakiejś łódeczce, czy rowerach wodnych (śmiech).

- Daleko od domu towarzystwa dotrzymuje panu pewnie laptop?
- Nie tylko. Stereotyp jest taki, że piłkarz omija książki z daleka, ale ja dużo czytam. Interesuje mnie psychologia, religia.

- Może pan coś polecić?
- Proszę bardzo. "Chata" to historia człowieka, któremu porywają córkę. Po latach ojciec dostaje list od Boga i zaproszenie do chaty, w której córkę zamordowano. Dochodzi do spotkania dwóch światów. Przeciekawa rzecz.

- Chodzi pan do kościoła?
- Regularnie. Pochodzę z bardzo religijnej rodziny.

- Zaskoczył pana wybór Argentyńczyka na papieża?
- Skąd. Można się było tego spodziewać. Przecież dzień wcześniej Leo Messi strzelił Milanowi dwa gole (śmiech).

Miałem chwilę niepewności

- Mały Paweł też marzył o wielkich stadionach?
- Każdy ma marzenia, ale wyglądało, że piłkarzem dużego formatu zostanie mój brat. W Stomilu jako 15-latek dostawał zaproszenia na treningi od trenera "Bobo" Kaczmarka. Niestety, dopadła go poważna kontuzja. Teraz prowadzi drugi zespół i juniorów starszych Stomilu.

- Próbował pan innego sportu, niż piłka?
- Po juniorach miałem chwilę niepewności. Ojciec kiedyś trenował siatkówkę i pomyślałem, że może pójdę w tę stronę. Pojawiłem się na treningu AZS-u i doszedłem do wniosku, że wracam do piłki.

- W poprzednim sezonie grał pan w Polonii Bytom. To I liga, Stal gra w II.
- Ale teraz mam trenera, który pracował w ekstraklasie. Cóż, był jakiś temat z Bogdanką Łęczna, ale nie wypalił. Miałem sygnał z ŁKS-u, ale to klub na zakręcie. Odezwała się Stal. Pomyślałem, czemu nie. Klub ma ambicje i dobrą opinię, a ja chciałbym wreszcie normalnie zarabiać.

- Rozumiem, że w Bytomiu zostawił pan sporo grosza.
- Zaległości sięgają pięciu miesięcy. Sprawa będzie miała finał w sądzie.

- Jak facet z Warmii czuł się na Śląsku?
- To specyficzne miejsce. Ślązacy trzymają się razem. Jeden za drugim skoczy w ogień. W takie środowisko nie wchodzi się z marszu. Na szacunek musisz tam zasłużyć, coś pokazać. Z czasem zostałem zaakceptowany i było okej.
- Na stadionie Stali strzelił pan gola jako zawodnik OKS-u Olsztyn.
- Pamiętam. Pokonałem Tomka Wietechę. Myślałem, że to gol za 3 punkty, ale w końcówce Wojtek Reiman wyrównał z karnego.

- Najlepszy mecz?
- Za taki uważam ten w 1/8 Pucharu Polski z Lechem. Po golu Paulisty prowadziliśmy, było dobrze, ale w końcu dostaliśmy szkołę i Polonia przegrała 1-3.

Musimy tworzyć zespół

- Pociągnie pan grę w drugiej linii Stali?
- Odpowiedzialności się nie boję. Przyszedłem do Stali, by dać coś drużynie, ale bez pomocy kolegów nic z nie zdziałam. Musimy tworzyć zespół, pomagać jeden drugiemu..

- Plusy i minusy Pawła Alancewicza na boisku?
- Czasem mam dwie twarze. Zagram fajną piłkę, otworzę koledze drogę do bramki, ale bywa, że później coś mi strzeli do głowy, zakopię się pod swoją bramką i robi się groźnie. Na szczęście dzieje się to rzadko.

- Wiosną błędy mogą Stal drogo kosztować.
- Jesteśmy nisko w tabeli, ale nie zamierzamy być tam długo. Myślę pozytywnie. Wygramy raz, drugi, możemy doskoczyć do środka tabeli i próbować iść w górę.

- Wielkie cele mają się pojawić w następnym sezonie.
- Kontrakt podpisałem na pół roku z opcją przedłużenia na kolejny sezon. Na razie koncentruję się na tej rundzie.

- Która jakoś nie może się zacząć.
- To czekanie na mecz jest już męczące. No ale w weekend szans na grę nie było. Pochodzę z zimnego regionu, od Suwałk zawsze ciągną zimne prądy, ale takiej śnieżycy, jak w piątek, to chyba w życiu nie widziałem.
- Jak się żyje w Rzeszowie?
- Nie narzekam. To nie Śląsk, więc w szatni przyjęto mnie od razu sympatycznie. Po mieście wiele nie pochodziłem, ale byłem z kolegami na rynku i w knajpce obejrzeliśmy walkę Gołoty z Saletą.

- Zagląda pan do takich miejsc, jak McDonalds?
- Nie ma mowy. Ale już pizza po dużym wysiłku jest dla piłkarza wskazana. Generalnie uważam na to, co jem. W Polonii co poniedziałek mieliśmy wagę, badanie tkanki tłuszczowej. Kto sobie pofolgował, płacił karę.

- Edukację pan już skończył?
- Skończył mi ją pewien profesor. W moje strony przyjeżdżają tłumy turystów, więc postawiłem studiować turystykę i rekreację. Niestety, na egzaminie jeden pan powiedział mi "albo sport, albo nauka". Stawiam na sport, ale na uzupełnienie wykształcenia też znajdę czas.

- Na koniec pytanie, od którego właściwie chciałem zacząć. Gdyby na końcu nazwiska zamiast "cz" wstawić "ć", wyglądałby pan na krajana Andrei Prokicia.
- Nic mi nie wiadomo o bałkańskich przodkach. Za to dziadek ze strony ojca miał litewskie korzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24