Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy skrzydłowy MOSiR-u 3 lata grał w USA

Tomasz Ryzner
Maciej Ustarbowski po raz pierwszy zagra w klubie z Podkarpacia.
Maciej Ustarbowski po raz pierwszy zagra w klubie z Podkarpacia. Michał Wyszyński
Rozmowa z MACIEJEM USTARBOWSKIM, nowym koszykarzem I-ligowego MOSiR-u Krosno

- Dlaczego MOSiR Krosno?
- Bo szukałem miejsca, gdzie będę miał wreszcie spokój, zajmę się tylko grą w kosza. W Wałbrzychu czy Siedlcach nie było na to szans. W Górniku graliśmy właściwie za darmo, pieniądze miały być, ale na słowach się skończyło. Zwodzono nas, ile się dało.

- W Siedlcach też rzucali słowa na wiatr?
- Bez komentarza. Nie chce mi się mówić o tym klubie.

- Na szczęście MOSiR Krosno znany jest w z finansowej wiarygodności.
- To samo słyszałem w Wałbrzychu, Siedlcach. Teraz wszyscy chwalą mi MOSiR. Okej, liczę, że to prawda. Dlatego zgodziłem się pojechać na drugi koniec Polski. MOSiR chciał mnie zresztą rok temu, ale wtedy przestraszyłem się tej drugiej ligi.

MACIEJ USTARBOWSKI

MACIEJ USTARBOWSKI

URODZONY: 26.02.1987 rok; WZROST: 201 cm; POZYCJA: silny skrzydłowy; KLUBY: Prokom Laudam Trefl Sopot (2005-07), Western Wyoming Community College (USA, 2007-08), Northwest Missouri State University (NJCAA, USA, 2009-10), Górnik Wałbrzych (2010-11), SKK Siedlce (2011), MOSiR Krosno (2011-12).

- Statystyki mówią, że nie rzuca pan za trzy i trafia niewiele więcej, niż 50 procent osobistych.
- Wolne to moja pięta achillesowa, ale to się zmieni. Dotąd ustawiałem się przy nich tak, jak chcieli trenerzy. Teraz będę rzucał po swojemu i chcę dojść przynajmniej do poziomu 75 procent trafień. Stać mnie na to. Trójki? Rzadko ich próbuję. Lepiej się czuję bliżej tablicy. Lubię grać na kontakcie, tyłem, przodem do kosza. Jestem czwórką, na niskiego skrzydłowego brakuje mi szybkości.

- PolskiKosz.pl podaje, że pana pierwszy klub to Prokom Trefl Sopot.
- Pochodzę z Gdyni, więc tam miałem blisko. Grałem w grupach młodzieżowych, z seniorami miałem epizody w Pucharze Polski. Potem zostałem zauważony na campie Polish Shootout i wyjechałem do USA.

- Jak było za wielką wodą?
- Mógłbym długo o tym mówić. Były fajne rzeczy, ale też wiele średnio miłych.

- Jako szkoła koszykówki to chyba dobre miejsce?
- W USA basket to niemal religia. Nie ma tam gry na pół gwizdka. Dostałem porządnie w tyłek, odbywało się to też kosztem zdrowia. Nikt się z nami nie cackał, nawet w czasie kontuzji. Na treningu byliśmy katowani. W jednym sezonie trenowaliśmy 29 godzin w tygodniu. Ten rok to był właściwie bezustanny obóz.
- Pograł pan sobie?
- Byłem podstawowym zawodnikiem. Dużo się nauczyłem, zmieniłem się też jako człowiek. W sumie to był dobry wybór, ale prawda jest i taka, że pojechałem tam 5 lat za późno. Pewnych rzeczy nie mogłem nadrobić.

- W Polsce na boisku jest łatwiej?
- W Polsce niektórzy zawodnicy mają dziwne podejście do gry. Nie walczą na całego. W USA pomoc w obronie to oczywistość. Jeśli idziesz na przechwyt, a rywal cię oszuka, kolega ci pomaga, przejmuje przeciwnika. A u nas niektórzy grają w myśl zasady "jeśli ten, którego pilnuję nie rzucił, to wszystko jest w porządku".

- Amerykanie są podobno bardziej otwarci, bezpośredni od Polaków.
- Uśmiechają się na prawo i lewo, są mili, ale dwulicowi. Obmawiają cię za plecami. Nigdy bym nie przypuszczał, że stanę się tam takim patriotą. Dla Amerykanów w Polsce znaczy nigdzie.

- Z drugiej strony układają o nas tak zwane polish jokes.
- Oj, nie raz, nie dwa miałem ochotę dać jednemu czy drugiemu po głowie za te dowcipy. Pytano mnie czy w Polsce są telefony, samochody, czy wiemy, co to internet. Są Amerykanie, którzy uważają nas za głupków, którzy dali się zbić Niemcom i tak dalej. Początkowo mnie to denerwowało, ale później się przyzwyczaiłem. Trudno, to inna kultura, są ludzie, nie mający żadnej wiedzy o świecie.
- Znalazł pan tam przyjaciół?
- Pewnie. Wkrótce lecę z dziewczyną na śłub mojego kolegi z drużyny, Brazylijczyka. To będzie dłuższa wycieczka. Lądujemy w Las Vegas, ale pojeździmy tez po stanie Utah, Wyoming, Kalifornii.

- Dziewczyna też zamieszka w Krośnie?
- Nie ma na to szans. Julia studiuje w na Akademii Medycznej w Gdańsku. Takie życie, wymaga wyrzeczeń.

- Ma pan hobby?
- Moja pasja to jazda samochodem terenowym. W stanach miałem czerwonego Jeepa Cherokee. W Polsce upatrzyłem sobie podobne auto. Będę mieszkał blisko Bieszczadów, więc w wolnej chwili poszukam fajnych tras.

- O czym marzy Maciej Ustarbowski.
- Mam już 24 lata. Albo zacznę coś znaczyć w koszykówce, będę grał na coraz wyższym poziomie, albo trzeba będzie sobie poszukać innego sposobu na życie.
Rozmawiał Tomasz Ryzner

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24