Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nóż przebił serce na wylot. Prokurator domaga się 12 lat więzienia dla oskarżonego

Ewa Gorczyca
Fot. Tomasz Jefimow
Dziś Sąd Okręgowy w Krośnie zamknął przewód sądowy w sprawie Andrzeja K, oskarżonego o usiłowanie zabójstwa pracownika masarni w Jaśle.

Prokuratora domaga się dla oskarżonego 12 lat więzienia. Obrońca uważa, że kwalifikacja czynu powinna być inna. Wnioskuje o wyrok w zawieszeniu.

Do zdarzenia doszło w zakładzie masarskim w Jaśle, w kwietniu br, tuż przez Świętami Wielkanocnymi.

36-letni Andrzej K (doświadczony masarz) i 28-letni Stanisław Ż. tego dnia pracowali w chłodni. Andrzej K. miał butelkę wódki. Narzekał, że młodszy kolega słabo wykonuje swoją robotę. Ten nie reagował.

Nikt nie spostrzegł momentu, gdy Stanisław Ż. został ugodzony nożem. Gdy upadł, inni pracownicy wezwali pogotowie. W szpitalu okazało się, że mężczyzna ma ranę w sercu. Natychmiastowa operacja ocaliła mu życie.

Adam Siembab, biegły lekarz, który dziś zeznawał przed Sądem Okręgowym w Krośnie, nie miał wątpliwości, że taka rana nie mogła powstać przypadkowo. Obejrzał dowody rzeczowe: przecięty ostrzem ceratowy fartuch i nóż masarski.

- Rana przechodziła przez płuco, worek osierdziowy i serce - opisywał biegły. - Ostrze przebiło je na wskroś. To nie było delikatne, markowane uderzenie "na postrach". Mówiąc krótko - to był cios.
Nóż wszedł w ciało na głębokość 10 centymetrów, wbił się niemal po sam trzonek. Oskarżony wskazał dziś w sądzie nóż, którego używał 4 kwietnia w masarni. Zdaniem biegłego - od takiego narzędzia mogły powstać obrażenia Stanisława Ż.

Narzędzie, którym Andrzej K. posługiwał się tego dnia, pracując przy rozbieraniu mięsa, przypominało sztylet. Wskutek wielokrotnego ostrzenia było bardzo wąskie. Dlatego, mimo iż przekłuło serce na wylot, chirurdzy w jasielskim szpitalu zdążyli zszyć serce i uratować Stanisława Ż.

- Gdyby ostrze było o kilka milimetrów szersze, zatrzymanie pracy serca i śmierć nastąpiłyby niemal natychmiast - mówił lekarz.

Zdaniem biegłego - gdy został zdany cios - obaj mężczyźni stali naprzeciw siebie. Sprawca uderzył nożem trzymanym w zaciśniętej ręce, z zamachem, ale nie z maksymalną siłą.

Początkowo sąd zamierzał przeprowadzić eksperyment procesowy, ale po wyczerpujących wyjaśnieniach biegłego uznano, że nie ma takiej potrzeby i w piątek zamknął przewód sądowy w tej sprawie.

Prokurator i oskarżyciel posiłkowy domagają się dla Andrzeja K. kary 12 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa.

- Zadanie ciosu prosto w serce nie pozostawia wątpliwości, co do intencji sprawcy - mówiła prokurator Aleksandra Noga. Poszkodowany wniósł też o zasądzenie dla niego nawiązki w wysokości 50 tys. zł.

Obrońca Andrzeja K. twierdzi, że nie ma dowodów, by oskarżony działał z zamiarem zabójstwa. - Nie miał żadnych powodów, by pozbawić życia Stanisława Ż - przekonywał Dariusz Fogielman. - To był przypadek. Andrzej K. chciał stuknąć kolegę trzonkiem, masarze mieli taki zwyczaj. Nie zdawał sobie sprawy, że uderza ostrzem.

Obrońca wniósł o zakwalifikowanie przestępstwa jako nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, skutkującego zagrożeniem życia, i karę z warunkowym zawieszeniem.

Oskarżony w ostatnim słowie poprosił o jak najniższy wymiar kary.

Sąd ze względu na zawiłość sprawy odroczył wydanie wyroku do przyszłego tygodnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24