Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrona Polski na linii Wisły – taka była strategia Tuska

Arkadiusz Rogowski
Arkadiusz Rogowski
screen z serialu „Reset”
Gdyby Rosja zaatakowała Polskę za czasów rządów PO-PSL, główna obrona kraju przebiegałaby na… linii Wisły. Podkarpacie, podobnie jak cała wschodnia Polska, byłaby pozostawiona de facto na pastwę okupanta. Tak wynika z oficjalnych dokumentów sztabowych ujawnionych w serialu „Reset”.

W wyemitowanym w ostatni wtorek odcinku „Linia Wisły” redaktor Michał Rachoń i historyk prof. Sławomir Cenckiewicz pokazali m.in. przyjętą i podpisaną 30 maja 2011 roku przez ówczesnego ministra obrony narodowej Bogdana Klicha strategię obrony przed rosyjską agresją. „Koncepcja operacji dla planu użycia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Samodzielna Operacja Obronna” zakładała ustanowienie tzw. rubieży strategicznej na linii Wisły, czyli de facto w środku kraju, a więc jednocześnie oddanie całej Polski wschodniej w ręce nacierających Rosjan.

Czym jest owa rubież strategiczna? Jak tłumaczy to w serialu „Reset” jeden z żołnierzy, to miejsce, które z punktu widzenia ważności prowadzonych działań operacji jest kluczowe. To najważniejsza w danym momencie linia na froncie, której „wróg nie ma prawa przejść”.

- W sytuacji agresji na Polskę Siły Zbrojne RP przystąpią do obrony jej terytorium przestrzeni powietrznej oraz wód terytorialnych celem maksymalnego opóźnienia tempa operacji zaczepnej przeciwnika i zatrzymania jego natarcia najdalej na rubieży rzek Wisły i Wieprza - czytamy w ujawnionym dokumencie.

Dwa tygodnie obrony

Strategia rządu PO - PSL zakładała ponadto, że obrona na linii Wisły miała trwać maksymalnie dwa tygodnie, a po tym czasie Polska z pomocą miały dotrzeć wojska z Zachodu.

- Uwzględniając posiadaną przez przeciwnika przewagę ilościowo-jakościową, w szczególności w wojskach rakietowych i artylerii, lotnictwie oraz systemach obrony powietrznej, wypełnienie misji obrony kraju przez Siły Zbrojne RP (bez wsparcia Sojuszu spowodowanego brakiem decyzji politycznej), będzie możliwe w ograniczonym wymiarze czasowym, to jest 10-14 dni - czytamy w odtajnionej Polityczno-Strategicznej Dyrektywie Obronnej RP.

Generał Dariusz Wroński, dowódca 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych w tamtych latach, stwierdził jednak, że nie było wtedy żadnego konkretnego planu pomocy ze strony NATO.

- W ćwiczeniach, które prowadziliśmy, było założenie, że polska armia, polskie pododdziały, w swoich działaniach opóźniających przeciwnika, będzie około 30 dni czekała na podejście sił NATO. Ale to było tylko hipotetyczne założenie. W te 30 dni ono mogło rzeczywiście nadejść, ale nigdy nie zakładało się że oto jakieś ruchy ze strony NATO będą wykonywane celem uzupełnienia czy wzmocnienia sił polskich. W związku z tym nie bardzo wiem, w jaki sposób NATO miałoby wówczas pomóc Polsce - stwierdził w „Resecie” gen. Wroński.

Jak zauważył red. Rachoń, między 14 dniami zakładanej obrony, a 30 dniami obliczonymi na nadejście pomocy sojuszników, jest 16 dni różnicy.

Marny nasz los

Strategię obrony Polski rządu PO-PSL trudno interpretować inaczej niż odgórne założenie, że terenów na wschód od Wisły nie da się skutecznie obronić i że priorytetem jest obrona terenów położonych po zachodniej stronie Wisły.

- Plany obrony Polski od linii Wisły oznaczałyby śmierć dla mieszkańców wschodniej Polski – skomentował w TVP Info sensacyjne dokumenty generał rezerwy Roman Polko, komandos, dwukrotny dowódca elitarnej jednostki GROM. - Zamiast mocnej ofensywy w ramach sojuszu NATO, żeby budować plany ewentualnościowe obronne i wzmacniania polskiej flanki wschodniej… Trudno to jakoś wytłumaczyć. Dziwię się, że minister miał odwagę taki dokument podpisać.

Wraz z informacją o planach rządu P0-PSL udostępniono też mapę, na której zaznaczono tereny, które byłby zagrożone wojną w przypadku obrony na linii Wisły. Wynika z niej, że o ile w województwie małopolskim oznakowany obszar nie przebiega dokładnie wzdłuż Wisły do samego jej źródła i linia obrony zaczynałaby się tam opierać o rejon Dunajca, o tyle całe województwo podkarpackie byłoby w oddane w ręce okupanta, a mieszkańcy narażeni na to, co rosyjskie wojsko robi na Ukrainie.

- To jeden z wariantów, w którym wyznaczono umowne linie na mapie w oparciu o konkretne naturalną przeszkodę wodną, co nie oznacza, że Wisła jest nieprzekraczalna. To wariant obrony, z którego wynika, że w ciągu dwóch tygodni cofniemy się za linię Wisły. To oznacza, że praktycznie oddajemy pół Polski na wschód od Wisły w ręce okupanta, a ludność narażamy na to, co rosyjskie wojsko robi na Ukrainie. To nie jest tak, że byśmy się ustawili wzdłuż Wisły. To byłaby obrona manewrowa, działania opóźniające, jakieś siły byłyby więc na tych rubieżach, które zadawałyby straty nieprzyjacielowi, wytracały jego potencjał - komentuje generał Roman Polko.

W odtajnionych dokumentach sztabowych znajdują się również plany odbicia zajętych przez wroga terenów po wschodniej stronie rubieży strategicznej, czyli Wisły. Miało to nastąpić z pomocą sił NATO.

- W przypadku prowadzenia samodzielnej operacji obronnej, Siły Zbrojne RP, po operacyjnym rozwinięciu, zgodnie z obowiązującym planem użycia, przystąpią do obrony terytorium państwa w warunkach zdecydowanej przewagi potencjalnego przeciwnika, z założeniem opóźniania jego działań zaczepnych oraz ostatecznego zatrzymania go na ściśle określonej rubieży terenowej, a przez to stworzenia warunków do przybycia i przyjęcia sił Sojuszu, co pozwoli już we wspólnej operacji sojuszniczej wyprzeć potencjalnego przeciwnika z terytorium kraju, a tym samym odzyskać wcześniej, czasowo utracony obszar i odtworzyć granicę państwa - czytamy w dokumencie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Przykład kontrofensywy na Ukrainie dobitnie pokazuje jednak, że odbicie zajętych i zaminowanych przez Rosjan terenów to niebywale trudna misja. A taki właśnie scenariusz zakładały ówczesne plany.

Oszczędności na armii

Strategia obrony na linii Wisły „współgrała” z innymi decyzjami ówczesnego rządu. W latach 2008-2015 zlikwidowanych zostało dokładnie 629 baz wojskowych, przy czym potencjał militarny kraju był osłabiany także w najbardziej zagrożonej agresją wschodniej Polsce. Jak podaje Ministerstwo Obrony Narodowej, doszło wtedy do zlikwidowania m.in.: 3. Brygady Zmechanizowanej w Lublinie, 1. Batalionu Rozpoznawczego w Siedlcach, 5 Eskadr Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim, Świdwinie, Mirosławcu i Malborku, 18. Batalionu Obrony Terytorialnej w Białymstoku, 2 pułków przeciwlotniczych (69. Pułk Przeciwlotniczy Obrony Powietrznej w Lesznie i 13. Pułk Przeciwlotniczy w Elblągu czy Dowództwa 1. Dywizji Zmechanizowanej w Legionowie.
„Oszczędności” na wojsku niestety nie ominęły też Podkarpacia. Rząd PO-PSL zlikwidował 3 Bataliony Zmechanizowane w Rzeszowie i w Przemyślu, a także Batalion Polsko-Ukraiński Sił Pokojowych w Przemyślu. Jak komentuje to jeden z podkarpackich wojskowych, to o tyle błędna decyzja, że od wieków to właśnie przez tzw. bramę przemyską podchodziły do Polski od wschodu wojska przeciwnika.
Cały odcinek „Reset – Linia Wisły” można zobaczyć w Internecie na vod.tvp.pl

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24