Ochroniarze pobili studentów Politechniki Rzeszowskiej? Bada to prokuratura

Do przepychanek między studentami a ochroną miało dojść pod koniec maja w miasteczku studenckim Politechniki Rzeszowskiej.

- Szedłem z grupą znajomych, kiedy >w rejonie akademików ochroniarz bił młodego chłopaka pałką. Zwróciłem mu uwagę, w odpowiedzi dostałem kopniaka w krocze.

Podobnych incydentów było więcej. Mamy świadków, szykujemy pozew zbiorowy, nie puścimy sprawy płazem - zapowiada jeden z poszkodowanych studentów.

Pod koniec ubiegłego tygodnia do Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie wpłynęły dwie pierwsze skargi od studentów.

- Jeden przedłożył nam także wyniki obdukcji lekarskiej. Twierdzi, że został pobity. Drugi skarży się, że ochroniarze zniszczyli mu telefon. Sprawę przekazaliśmy prokuraturze - mówi Adam Szeląg, rzecznik komendanta miejskiego policji w Rzeszowie.

Prokuratura Rejonowa dla Miasta Rzeszowa już bada sprawę.

- Przede wszystkim sprawdzamy, czy imprezę zabezpieczali licencjonowani ochroniarze. Jeśli okaże się, że tak, będziemy mogli prowadzić sprawę w kierunku przekroczenia przez nich uprawnień, za co grozi do 5 lat więzienia - mówi prokurator Agnieszka Zięba.

W przeciwnym razie dalsze kroki prokuratury są uzależnione od wyników obdukcji lekarskiej. Ponieważ obrażenia odniesione przez studenta spowodowały rozstrój organizmu na mniej niż siedem dni, prokurator może, ale nie musi ścigać sprawców ewentualnego pobicia. Jeśli odmówi, żakom pozostanie wyłącznie cywilna droga sądowa.

Właściciel agencji ochrony nie chciał z nami rozmawiać. Stwierdził tylko, że dziennikarze przekręcają fakty, a o doniesieniu do prokuratury nic nie wie.