Ogień mógł wyrządzić krzywdę wielu ludziom. Pożar w dębickiej fabryce opon pod lupą prokuratury

W momencie wybuchu pożaru w niedzielny wieczór, przed godziną 22, konieczna była ewakuacja 211 pracowników. Ogień zajął halę produkcyjną na terenie wydziału wulkanizacji, w zakładzie produkcji opon do samochodów osobowych. Na szczęście nikt nie doznał obrażeń. Straty przedsiębiorstwa są jednak ogromne, zdaniem policji – wielomilionowe.

Jak mówił w poniedziałek brygadier Marcin Betleja, rzecznik podkarpackiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej szkody obejmują powierzchnię ok. 3 tysięcy metrów kwadratowych (kierownictwo spółki tego nie potwierdziło). Spaleniu, oprócz części budynku hali, uległy m.in. maszyny oraz półprodukty do produkcji opon. Większemu spustoszeniu udało się zapobiec dzięki sprawnie przeprowadzonej akcji gaśniczej – z rozprzestrzeniającym się po hali produkcyjnej ogniem, w kulminacyjnym momencie pożaru walczyło 140 strażaków z 35 zastępów jednostek strażackich z powiatów dębickiego, rzeszowskiego, ropczycko-sędziszowskiego, leżajskiego, mieleckiego i łańcuckiego.

Bezpośrednio po zdarzeniu w miejscu pożaru pracowali policjanci, prokurator oraz biegły z zakresu pożarnictwa. Jak dowiedzieliśmy się w dębickiej prokuraturze, odpowiedź na pytanie, co było przyczyną pożaru i kto za niego odpowiada ma dać trwające już śledztwo.

- Wszczęte zostało w środę. Prowadzone jest w sprawie sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, albo mieniu o wielkich rozmiarach, mającego postać pożaru hali produkcyjnej Firmy Oponiarskiej T.C. Dębica. To jest przestępstwo z artykułu 163 par. 1 pkt. 1 Kodeksu karnego, zagrożone karą pozbawienia wolności od roku do dziesięciu lat - powiedział nam w czwartek prokurator Tomasz Zwierzyk z Prokuratury Rejonowej w Dębicy.

Czy pożar w fabryce opon mógł być następstwem celowego wzniecenia ognia? Zdaniem śledczych, dotychczasowe ustalenia na to nie wskazują.

- Ale to są wstępne ustalenia - podkreśla prok. Zwierzyk. - Śledczy zbierają materiał procesowy, przesłuchują świadków. Po zebraniu całości materiału dowodowego prokuratura powoła biegłego, aby oszacował straty oraz określił przyczynę pożaru - dodaje.

Jak zapewniła nas w czwartkowe popołudnie Urszula Korzec z działu komunikacji Firmy Oponiarskiej Dębica S.A., po chwilowym wstrzymaniu w zakładzie produkcji opon osobowych, jeszcze w poniedziałek została ona wznowiona.

- Tego dnia produkcję oszacowano na 30 procent pierwotnych mocy produkcyjnych. Począwszy od 22 sierpnia (wtorek – red.) szacowana zdolność produkcyjna w obszarze opon osobowych jest przewidziana na poziomie około 55 procent pierwotnych mocy produkcyjnych. Aktualnie trwa wyjaśnianie przyczyn pożaru, szacowanie strat i ocena ich wpływu na dalszą działalność produkcyjną - odpisała na naszego maila Urszula Korzec.

Na pytania, czy w następstwie pożaru może dojść do zwolnień w dębickim przedsiębiorstwie, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Spółka nie chce też komentować prokuratorskiego śledztwa.

Firma Oponiarska Dębica S.A. jest wiodącym na polskim rynku producentem opon do samochodów osobowych, dostawczych oraz ciężarowych. Od 1995 roku inwestorem strategicznym jest w niej amerykański koncern The Goodyear Tire & Rubber Company, który obecnie - zgodnie z informacjami podanymi na stronie debica.com.pl - "poprzez Goodyear Holdings S.àr.l z siedzibą w Luksemburgu posiada pośrednio ok. 87,251% kapitału zakładowego". Według danych z czerwca 2021 roku firma zatrudnia ponad 3 tysiące pracowników.