Orlen Basket Liga. Marcin Nowakowski, gracz Sewertronics Sokoła Łańcut: Nie możemy sobie nic zarzucić jeśli chodzi o walkę

Sewertronics Sokół Łańcut po niemrawym początku wrócił do meczu i w drugiej części nawiązał równorzędną walkę z drużyną z Zielonej Góry.

- Szkoda, że nie zrobiliśmy tego przy naszych kibicach - dla nich, dla siebie samych, bo mieliśmy szansę. Wróciliśmy z dalekiej podróży przy -16 w pierwszej połowie. Potem zaczęliśmy grać w miarę dobrze. Były rzutu na zwycięstwo, ale niecelne. W samej końcówce mieliśmy rzut otwarty Filipa Struskiego, ale niestety nie wpadło

- powiedział na pomeczowej konferencji trener sokołów Marek Łukomski.

Ostatecznie do wyłonienia zwycięzcy potrzeba była dogrywka.

- Często jest tak, że zespół, który doprowadza do dogrywki jest na takiej fali i później wygrywa całe spotkanie - zauważył coach Sokoła. - W naszym wypadku dzisiaj niestety tak się nie stało choć i w regulaminowym czasie, i w dogrywce swoje szanse mieliśmy - dodał.

Sokół rzeczywiście walczył niesamowicie ambitnie, ale czegoś jednak zabrakło.

- Bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać, ale się nie udało. Nie możemy sobie nic zarzucić jeśli chodzi o walkę, bo walczyliśmy do samego końca i praktycznie jedna akcja zadecydowała o tym czy wygramy, czy nie. Nie udało się - tak jest w sporcie. Tak naprawdę decydowały szczegóły. Nie zaczęliśmy sezonu tak, jak chcieliśmy, ale przed nami jeszcze wiele meczów i jestem przekonany, że znajdziemy tą zwycięską ścieżkę

- przyznał Marcin Nowakowski.