Według aktu oskarżenia, mężczyzna 30 grudnia 2011 r. zgwałcił młodą krośniankę w okolicy wiaduktu kolejowego przy ul. Jagiellońskiej. Podczas szarpaniny spadła ze skarpy i złamała nogę. Napastnik wykorzystał jej bezbronność, zmusił do seksu oralnego. Krzyk dziewczyny usłyszał przypadkowy przechodzień. 20-latek pobiegł w stronę nadrzecznych krzaków. Gwałciciel uciekł, gdy usłyszał, że ktoś się zbliża. Według prokuratury, oskarżony dzień wcześniej napastował w tym samym miejscu inną kobietę. Ta jednak zdołała się wyrwać i uciekła.
Obie kobiety w podobny sposób opisały mężczyznę i jego zachowanie. Policjanci systematycznie sprawdzali osoby odpowiadające rysopisowi sprawcy oraz znane ze skłonności do zaczepiania kobiet na tle seksualnym. Mieszkańca gm. Wojaszówka zatrzymano po miesiącu poszukiwań. Dowodem przeciwko Janowi K. są m.in. jego wyjaśnienia, złożone na policji. Jednak jeszcze zanim akt oskarżenia trafił do sądu, Jan K. odwołał przyznanie się do winy. W sądzie tłumaczył, że czuł się skołowany. Policjanci mówili mu, że jak się przyzna, to dostanie dozór policyjny, a jak nie, to trafi do aresztu. Przekonywali, że może poddać się dobrowolnie karze, dostanie wyrok w zawieszeniu i procesu nie będzie. Posłuchał ich, bo bał się, że straci pracę.
Wczoraj przed sądem zeznawał policjant z wydziału dochodzeniowo-śledczego KMP w Krośnie, który przesłuchiwał Jana K. po zatrzymaniu.
- Podejrzany miał swobodę wypowiedzi, nikt na niego nie wpływał. Mówił to, co chciał, Szczegółowo opisał tamte dwa dni - stwierdził funkcjonariusz.
Jednak na pytanie obrońcy przyznał, że gdy kolega z kryminalnego przekazywał mu zatrzymywanego, powiedział, że ten "chce się przyznać".
Przed procesem prokuratura podawała, że pokrzywdzone rozpoznały oskarżonego. Nie wiadomo, co zeznały w sądzie: ta część procesu odbyła się za zamkniętymi drzwiami.
Bardzo istotna dla sprawy jest ekspertyza Laboratorium Kryminalistyki KWP w Rzeszowie. Próbki do porównania DNA Jana K. pobrano z rękawiczek, biustonosza i chusteczki, którą poszkodowana wytarła usta. Badania nie wskazały dowodów na kontakt Jana K. z rzeczami pokrzywdzonej.
- Nie można tego jednoznacznie wykluczyć, ale nie można tego jednoznacznie potwierdzić - konkludował Maciej Kaniewski, ekspert medycyny kryminalistycznej.
Eksperci badali tzw. ślady kontaktowe - niewidoczny gołym okiem materiał naskórka bądź nabłonka, który pozostaje na przedmiotach, z którymi dana osoba ma kontakt.
- Takie ślady mogą powstać, ale nie muszą, zależy to od wielu czynników, np, stopnia czystości ciała, właściwości danego przedmiotu - tłumaczył.
Na chusteczce i biustonoszu nie znaleziono śladów, które można by przypisać Janowi K. Znaleziono natomiast materiał innego mężczyzny. Sąd chce teraz przesłuchać drugiego eksperta (badanie prowadził dwuosobowy zespół) oraz policjantkę z Krosna (na okoliczność zabezpieczenia materiału dowodowego). Rozprawę przełożono na sierpień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"