Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia szansa dla legionistów, mecz prawdy Lecha z Fiorentiną

Tomasz Dębek
Legia Warszawa, aby pozostać w grze musi w Belgii wygrać.
Legia Warszawa, aby pozostać w grze musi w Belgii wygrać. Karolina Misztal
Polskie kluby wracają do walki o awans z grupy Ligi Europy. Legia musi pokonać na wyjeździe Club Brugge, Lech zagra ważny mecz z Fiorentiną

Jeśli nie teraz, to najwcześniej za rok. W czwartek wieczorem Legię Warszawa czeka najważniejszy pucharowy mecz w sezonie. Już dwa tygodnie temu wicemistrz Polski miał nóż na gardle, ale z Club Brugge zaczął grać dopiero po przerwie. Wystarczyło to tylko na remis 1:1 dzięki bramce Michała Kucharczyka. Jeśli „Kuchy King” i spółka chcą jeszcze w Lidze Europy zagrać więcej niż dwa spotkania o honor, tym razem muszą zaprezentować się dobrze w obu częściach meczu.

- W pierwszej połowie było gorzej, rywale nie pozwolili nam na wiele, my nie potrafiliśmy dużo zdziałać. Poprawiło się po przerwie, kiedy weszli rezerwowi. Ale żeby odnosić sukcesy w Europie, trzeba grać dwie równe połowy - przyznał po meczu Stanisław Czerczesow. - Dla nas Liga Europy dopiero się jednak zaczyna. Zdobyliśmy pierwszy punkt i bramkę w rozgrywkach, było kilka pozytywnych aspektów naszej gry - dodał.

Dobrym prognostykiem dla kibiców Legii był sobotni mecz z Lechią. W Gdańsku, gdzie w ostatnich sezonach Wojskowym szło jak po grudzie, pewnie wygrali 3:1. Dobrze zaprezentowali się też w przegranym 0:1 spotkaniu z Lechem, choć skuteczności mogli wtedy pozazdrościć nawet specjalistom od ocieplania wizerunku PZPN za kadencji Grzegorza Laty.

Po przeciętnym początku sezonu na właściwe tory wydaje się też wracać Club Brugge. Od remisu z Legią drużyna Michela Preud’homme’a przegrała 1:3 z faworyzowanym Anderlechtem i pokonała po 2:0 OH Leuven oraz KVC Westerlo. Skutecznością błysnął Abdoulay Diaby, który zdobył w tych spotkaniach trzy bramki. Pytanie tylko, czy to Brugia była tak mocna, czy rywale słabi - pokonani przez nią rywale zajmują dwie ostatnie pozycje w tabeli belgijskiej Jupiler Pro League.

- Nasza sytuacja w grupie jest trudna. Żeby nie stracić szansy na awans, musimy wygrać. Jesteśmy zmotywowani, nie będziemy kalkulować. Jeśli Legia zagra na swoim poziomie, możecie spodziewać się widowiska. To dobry zespół, podobnie jak my stara się grać kombinacyjną piłkę. Wielki potencjał ma zwłaszcza Ondrej Duda, którego wejście na boisko w Warszawie odmieniło oblicze meczu - przyznał trener Brugii.

Preud’homme tak jak Czer-czesow był niegdyś znakomitym bramkarzem, nie przekłada się to jednak na grę defensywną jego drużyny. W trzech meczach LE stracili dziewięć goli, w 14 ligowych - 16. Wiele będzie zależało od formy Nemanji Nikoli-cia. Węgierski napastnik w ekstraklasie strzela jak na zawołanie (16 trafień po 14 kolejkach), w fazie grupowej LE wciąż czeka jednak na pierwszego gola. Może zmotywuje go obecność na trybunach skautów takich klubów, jak: FC Barcelona, Espanyol, Inter Mediolan, Everton, Olympique Marsylia, Borussia Dortmund, Wolfsburg, Schalke 04 czy Bayer Leverkusen?

- Nie czuję żadnej dodatkowej motywacji czy presji związanej z tym, że nie zdobywam bramek w pucharach - uciął Nikolić na przedmeczowej konferencji prasowej. - Ostatnio spędziliśmy kilka dni na Pomorzu. Pokonaliśmy tam Chojniczankę i Lechię, a przy okazji lepiej poznaliśmy się z drużyną. Dzięki temu moi zawodnicy powinni lepiej rozumieć się na boisku. W pierwszym meczu dostaliśmy nauczkę, tym razem musimy zacząć go o wiele lepiej - dodał trener Czerczesow.

By realnie myśleć o awansie, legioniści muszą wygrać. W lepszej sytuacji są zawodnicy Lecha Poznań, którzy mają na koncie cztery punkty. W tym trzy po sensacyjnej wygranej na wyjeździe z Fiorentiną. Tabela grupy I jest bardzo spłaszczona, różnica między prowadzącym FC Basel a ostatnią Violą wynosi tylko trzy punkty. W czwartek rywalem lechitów będzie żądna rewanżu ekipa z Florencji.

- Jestem pewien, że mimo porażki i tak awansujemy - zapowiadał po meczu z Lechem trener Fiorentiny Paulo Sousa. To oznacza, że włoski zespół traktuje rewanż bardzo poważnie. Viola powróciła na pozycję lidera Serie A, a w ostatnim spotkaniu ligowym wygranym przez zespół z Toskanii 4:1 z Frosinone odpoczywało kilka największych gwiazd, m.in. Davide Astori, Jakub Błaszczykowski, Fernando Bernardeschi, Josip Ilicić, Nikola Kalinić oraz Giuseppe Rossi, który wszedł na boisko w 60 minucie.

- Wynik pierwszego spotkania był niespodzianką. Jeśli wygramy też rewanż, będzie ona jeszcze większa. Fiorentina jest faworytem, ale mój zespół wie już, że można ją pokonać. Dodaliśmy sobie otuchy, udowodniliśmy, że potrafimy grać dobrą piłkę. Cieszę się, że mecz odbędzie się z udziałem publiczności, wspaniała atmosfera powinna nam pomóc - zapowiada trener Lecha Jan Urban.

Współpraca: Maciej Lehmann

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24